– Kilka dni temu mówiłem, że na razie nie ma rozkazu niszczenia miasta i cały ten horror (ostrzeliwania Charkowa, Mariupola czy Kijowa – red.) tworzony jest mimochodem. Teraz nastała nowa faza (wojny) – „wypieranie”. Dzielnice mieszkaniowe miast idą pod nóż. Jesteśmy o krok od ludobójstwa – przestrzegł biznesmen i były więzień Putina Michaił Chodorkowski.
Zarówno ukraińscy dowódcy, jak i eksperci wojskowi też wskazują, że rosyjska armia zmieniła sposób prowadzenia wojny. „Porzucili kawaleryjskie ataki czołgowych kolumn i helikopterowe desanty. (…) Zamieniono je na oblężenia i szturmy poszczególnych miejscowości” – opisał to jeden z nich.
Jako pierwsze padły ich ofiarą miasteczka w Donbasie, m.in. Wołnowacha, Siewierodonieck czy Marinka. Ale Rosjanie wzmogli też ostrzał Charkowa i Kijowa, teraz już nawet nie udając, że celują w obiekty wojskowe. Próbują w ten sposób zastraszyć ludność cywilną i złamać wolę oporu.
– Putin wie, że przegrywa i podwaja agresywność działań nawet teraz, gdy jego strategiczna pozycja słabnie. A to oznacza, że obecnie wkraczamy w najniebezpieczniejszą fazę tej nieszczęsnej putinowskiej kampanii. (…) Nie ma granic, jakich nie przekroczyłby Putin – uważa były amerykański specjalny wysłannik do spraw Ukrainy Kurt Volker, ostrzegając, że istnieje nawet niebezpieczeństwo użycia przez Rosjan broni masowej zagłady.
Czytaj więcej
Być może żadne przemówienie zagranicznego przywódcy w parlamencie USA nie było równie piękne, jak i skuteczne.