Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe dał Europejskiemu Bankowi Centralnemu trzy miesiące na udowodnienie, że jego program masowego kupowania obligacji najbardziej zadłużonych państw strefy euro jest proporcjonalny i uzasadniony. W przeciwnym razie Bundesbank wycofa się z udziału w tej operacji, co postawi pod znakiem zapytania wypłacalność Włoch i wepchnie strefę euro w potężny kryzys finansowy.
Orzeczenie niemieckich sędziów jest ostrzeżeniem, że dla Berlina udział w unii walutowej i szerzej – w Unii Europejskiej – stanowi cenną, ale nie bezcenną wartość. Po przekroczeniu granicy, za którą udział w niej staje się nieopłacalny, Republika Federalna powinna szukać alternatywnych rozwiązań. Wcześniej podobne znaczenie można było przypisać zdaniu odrębnemu, jakie ogłosił 18 marca szef Bundesbanku Jens Weidmann, gdy rada EBC podjęła decyzję o poszerzeniu programu skupowania obligacji o kolejne 750 mld euro.
Dowiedz się więcej: Precedensowy wyrok niemieckiego Trybunału. Karlsruhe wyznacza granice suwerenności
Decyzja sędziów odnosi się co prawda do operacji sprzed wybuchu epidemii. Od 2015 r. bank zgromadził około 2,5 biliona euro w instrumentach dłużnych krajów strefy euro. Jednak de facto chodzi o ostrzeżenie wobec wprowadzania ryzykownych rozwiązań finansowych w obliczu pandemii. Do tej pory istniała niepisana zasada, że EBC nie kupuje więcej niż około jednej trzeciej obligacji emitowanych przez dany kraj strefy euro. To miało gwarantować, że nie finansuje bezpośrednio jego deficytu. Teraz ta poprzeczka została podniesiona. Do jakiego poziomu: 40, 50 procent? I co jest gotowy tolerować Berlin? Wszystko to będzie przedmiotem negocjacji.
Rokowania będą tym trudniejsze, że obejmą i drugi sposób przejęcia przez Niemców włoskiego długu: emisję euroobligacji. Tu także kanclerz Merkel nie jest skora do ustępstw, szczególnie gdyby miało to prowadzić do ustanowienia stałego mechanizmu uwspólnotowienia zobowiązań.