To nie są nasze wybory. Obserwujemy je z uwagą, bo w obecnej rozedrganej sytuacji geopolitycznej ich wyniki mają kluczowe znaczenie dla Europy. Ale to nie my wybieramy, nie nasze emocje one zaspokajają. Gdy spojrzeć na wypowiedzi europejskich przywódców, wydaje się, że ten prosty postulat zachowania neutralności jest dobrze rozumiany we wszystkich państwach Unii. No, może za wyjątkiem Węgier, gdzie Viktor Orbán nie ukrywa swojego entuzjazmu dla Donalda Trumpa. Brak publicznego wsparcia ze strony większości przywódców dla jednego z dwóch kandydatów to dobry sygnał. Bo przecież UE będzie się musiała układać ze zwycięzcą, ktokolwiek nim zostanie.
Bardzo ważna informacja dla Unii: Senat na pewno dla republikanów
Według spływających zza oceanu doniesień Donald Trump jest już pewny wyborczego zwycięstwa. Wiemy już też na pewno, że republikanie wzięli Senat, co jest bardzo ważną informacją dla Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę kluczową rolę izby wyższej Kongresu w mianowaniu amerykańskich ministrów. Nawet więc gdyby Harris wygrała te wybory, to wpływ republikanów, szczególnie na politykę gospodarczą, byłby znaczący. Harris i tak miałaby związane ręce w wielu sprawach. W wypadku zwycięstwa Trumpa oznaczało to natomiast otwarte drzwi do realizowanie jego koncepcji.
Czytaj więcej
Amerykanie zakończyli głosowanie w wyborach, w których wybierają 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych. O urząd walczyli obecna wiceprezydent USA, kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris oraz były prezydent, kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump. Trump ogłosił już swoje zwycięstwo w wyborach. Według AP zdobył 292 głosy elektorskie.
Unia Europejska przygotowywała się na różne scenariusze. W Komisji Europejskiej od miesięcy działa urzędnicza grupa zadaniowa pod bezpośrednim nadzorem Ursuli von der Leyen, która kwantyfikuje uzależnienie UE od USA. Bada na przykład, co się stanie, jeśli USA będą bardziej protekcjonistyczne (a to możliwe szczególnie pod wodzą Trumpa). Jakie towary może chcieć zablokować, co z tego wynika dla UE, w jakie państwa to uderzy itp.
Co czeka Europę? Transakcyjna natura Donalda Trumpa
Trump nie jest zupełną niewiadomą, bo przecież raz już w USA rządził. I choć jego nowa prezydentura może różnić się od poprzedniej (wielu wskazuje, że na gorsze), to jedno na pewno się nie zmieni: transakcyjna natura republikańskiego polityka. To jedyny argument, który rozumie ten były biznesmen. I to nie jest dla UE nowością, w Brukseli takie podejście jest świetnie rozumiane. I na taką ewentualność właśnie Unia się przygotowuje. Jeśli Trump w polityce zagranicznej będzie rozumować kategoriami „coś za coś”, to trzeba się w ten model transakcyjny wpasować. Zarówno w sprawach gospodarczych, jak i politycznych. To jest możliwe.