Jan Skoumal: Nie śpię, bo pobieram książki z Legimi. A czasu na to jest coraz mniej

Niczym lord Farquaad ze „Shreka”, platforma Legimi stwierdziła, że jej klienci muszą płacić dodatkowo za tysiące książek – ale jest to poświęcenie, na które jej właściciele są gotowi.

Publikacja: 17.10.2024 16:59

Poznań, 08.09.2023. Pisarka, autorka „Jeżycjady” Małgorzata Musierowicz (L) oraz prezes Legimi S.A.

Poznań, 08.09.2023. Pisarka, autorka „Jeżycjady” Małgorzata Musierowicz (L) oraz prezes Legimi S.A. Mikołaj Małaczyński (P) podczas briefingu prasowego.

Foto: Jakub Kaczmarczyk/PAP

Ostatnie dni przebiegają pod znakiem dokładnego wertowania asortymentów największych polskich wydawnictw. Oto bowiem Legimi – platforma, oferująca pakiety e-booków i audiobooków – ogłosiło, że wycofa ze swojej oferty tysiące tytułów.

Czytaj więcej

Kryzysowa sytuacja w Legimi. O co tak naprawdę chodzi?

Legimi: Wielu z was straci dostęp do książek, ale jest to poświęcenie, na które jesteśmy gotowi

Gdy nie wiadomo o co chodzi, naturalnie chodzi o pieniądze. Jeśli zaś chodzi o książki, co w ogóle nie dziwi, także chodzi o pieniądze. Afera wokół Legimi, której również jestem beneficjentem jako czytelnik, zaczęła się od wzajemnych oskarżeń między platformą a wydawnictwami. Ci drudzy twierdzą, że Legimi nie przedstawiało im pełnych rozliczeń sprzedaży.

Wydawnictwa oskarżają platformę także o to, że pakiety Legimi które miały być udostępniane po preferencyjnych cenach bibliotekom, były w takim sam sposób sprzedawane także prywatnym firmom. Gazeta Wyborcza donosiła nawet o prowokacji – wydawcy kupili kilka własnych tytułów, których nie znaleźli potem w prezentowanym im przez Legimi raporcie.

Takie przyłapanie in flagranti nie mogło nie odbić się negatywnie na notowaniach Legimi. Do tego doszły jeszcze niedawne zmiany w prawie autorskim, zobowiązujące właścicieli tego typu platform do wypłacania tantiem proporcjonalnie do osiągniętych przychodów. Tego było już za wiele. Niczym lord Farquaad ze „Shreka” platforma stwierdziła, że jej klienci muszą płacić dodatkowo za tysiące książek – ale jest to poświęcenie, na które właściciele Legimi są gotowi.

Czytaj więcej

Prawo autorskie doszlusowało do XXI wieku. Jest decyzja Sejmu

W życie wejść ma więc tzw. „Pakiet Klubowy”, w którym znajdzie się jedna piąta asortymentu platformy, czyli jakieś 50 tys. książek. Za każdą figurującą w nim pozycję będzie trzeba zapłacić ok. 15 zł. Oczywiście, pod warunkiem, że najpierw wykupi się płatny co miesiąc, ogólny pakiet dostępu do Legimi w cenie ok. 50 zł. W tej sytuacji, „tradycyjne” e-booki oferowane bezpośrednio na stronach wydawców zachęcają do siebie jako milsza i na pewno bardziej uczciwa alternatywa.

Hercules Poirot i królewscy zwiadowcy odchodzą. A z nimi czytelnicy i pozycja na giełdzie

Wydawnictwo Literackie, Czarna Owca czy Wydawnictwo Dolnośląskie – te oraz kilka innych oficyn znalazło się na liście, którą na początku października otrzymali e-mailem użytkownicy Legimi, nie wykluczając mnie. Do tego dochodzą jeszcze książki dystybuowane przez firmę Virtualo – a więc wydawnictwa takie jak Jaguar, Marginesy czy Iskry, o czym poinformowało Legimi użytkowników w ostatnim e-mailu. Jak twierdzi Legimi, książki wycofanych wydawnictw stanowią 10 proc. oferowanego asortymentu. W rzeczywistości strata dla czytelników jest o wiele większa.

Nie, nie mam umowy z WL-em ani z żadnym innym wydawnictwem i nie jestem zobowiązany do chwalenia ich oferty. Z doświadczenia jednak wiem, jakie tytuły z logami wspomnianych wydawnictw pojawiają się na półkach księgarń. Młodzieżowe bestsellery, klasyki kryminału czy powieści polskiej noblistki swoim zniknięciem odbiorą asortymentowi Legimi o wiele więcej niż tylko 10 proc. jego jakości. Wraz ze zwiadowcą Willem, Herculesem Poirot czy Mieczysławem Wojniczem z platformy odejść może wielu rozżalonych czytelników.

Czy to nastąpi – nie wiem. Wiem jednak, że tylko dzisiaj Legimi straciło na giełdzie kolejne 18%, zaś we wtorek spadek ten wyniósł aż 20%. Potem może przyjść pora na czytelników, którzy na razie zajęci są wypychaniem swoich elektronicznych półek skazanymi na spalenie książkami. Też muszę się tym zająć, kończę więc pisać. Parafrazując klasyka – nie śpię, bo pobieram książki z Legimi.

Ostatnie dni przebiegają pod znakiem dokładnego wertowania asortymentów największych polskich wydawnictw. Oto bowiem Legimi – platforma, oferująca pakiety e-booków i audiobooków – ogłosiło, że wycofa ze swojej oferty tysiące tytułów.

Legimi: Wielu z was straci dostęp do książek, ale jest to poświęcenie, na które jesteśmy gotowi

Pozostało 92% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich