„Andrzej Duda, prezydent Polski. Gdzie on jest?” – pytał Zeman przy stole, mimo że siedział on tuż koło niego. Dzięki temu obecność polskiego prezydenta dostrzegli wszyscy. Trudno jest z punktu widzenia Kremla wyobrazić sobie lepsze działanie z gatunku dyplomatycznego „soft power” niż taka urodzinowa kolacyjka nastawionych prorosyjsko polityków. Zabrakło chyba tylko lidera austriackiej Partii Wolności Herberta Kickla, a to dlatego, że zajęty był akurat wygrywaniem wyborów.
Urodziny byłego prezydenta Czech. Kto siedział przy stole wraz z Andrzejem Dudą?
Polityczny błąd naszego prezydenta to nie tylko jednorazowa fanfaronada. To dowód, że nasz świat się zmienił i że rządzą nim nie tylko narodowe interesy, co jeszcze w pewnym stopniu można by zrozumieć, ale przede wszystkim siła przyciągania silnych światowych liderów, takich jak Putin. Tak sprawnie buduje on sobie w Europie przyczółki, że umie doprowadzić do tego, by przy jednym stole siedział prezydent Polski i były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. Ten sam, który został twarzą Nord Streamu – inwestycji naruszającej polskie interesy, wymierzonej przeciw Ukrainie, mającej doprowadzić do powstania nowej geografii geopolitycznej, opartej na surowcach, pod dyktando Rosji. Nic dziwnego, że po odejściu ze stanowiska kanclerza został lobbystą rosyjskiego sektora energetycznego, a w latach 2017–2022 pełnił funkcję szefa rady dyrektorów w koncernie Rosnieft.
Czytaj więcej
Ministerstwo Spraw Zagranicznych dwukrotnie sugerowało prezydentowi Andrzejowi Dudzie, żeby nie jechał na urodziny byłego prezydenta Czech Miloša Zemana - powiedział w Polsat News wiceszef MSZ Władysław Bartoszewski.
Polityka się psuje, zaraża naginaniem norm, używaniem moralnego szantażu
Takie zgrabne charakterystyki można by zresztą napisać o większości uczestników przyjęcia urodzinowego Zemana. W dodatku większość z nich, w odróżnieniu od byłego kanclerza, wciąż mocno trzyma w rękach polityczną siłę sprawczą, jak Victor Orbán na Węgrzech czy Aleksandar Vučić w Serbii. Ta grupa stale się powiększa, budując swoistą międzynarodówkę polityków balansujących na krawędzi demokracji i starających się wykorzystać zderzenie świata zachodniego z Rosją do załatwienia kilku własnych interesów.
Standardy polityczne zmieniają się zresztą wszędzie. Wraz z wkraczaniem nowych, brutalnych sił politycznych w mainstreamową politykę, także ci kiedyś nudni, przewidywalni i przywiązani do demokracji mężowie i żony stanu, pozwalają sobie na więcej. Czy prezydent Macron mógłby 25 lat temu tak kręcić z powierzeniem misji utworzenia nowego rządu zwycięzcom wyborów? Czy szefowa KE mogłaby sobie pozwolić na pojawienie się zarzutów o kształtowanie prawa dotyczącego ochrony wilków pod wpływem traumy po śmierci kucyka w wilczej paszczy? Polityka się psuje, zaraża naginaniem norm, używaniem moralnego szantażu o brunatnym zagrożeniu (niestety, całkiem realnym) i poczuciem bezkarności wobec światowych nieszczęść: covidu, agresji Rosji, „ostatecznym rozwiązywaniu” kwestii Palestyny przez Izrael, zmian klimatycznych. Wszystko to odrywa rządy od mieszczańskiego solidnego kontraktu: zagłosuj, a ja będę cię uczciwie reprezentować. Coraz częściej politycy mówią wyborcom: zagłosuj, i tak nie masz innego wyjścia.