Bogusław Chrabota: Czy będą wcześniejsze wybory parlamentarne?

W oczekiwaniu na werdykt PKW w sprawie rozliczeń finansowych partii politycznych lotem bumeranga przetoczyła się przez Warszawę plotka o przyspieszonych wyborach. Miałyby być na rękę Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi, którzy w przypadku sukcesu ich kandydata w wyborach prezydenckich mogliby przy ich okazji, i na fali sukcesu, próbować pozbyć się niewygodnych koalicjantów.

Publikacja: 31.07.2024 17:21

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Marcin Obara

Nie było w tej sprawie żadnego komunikatu; zaledwie Donald Tusk w zeszłym tygodniu wspomniał, że przy aktualnym podziale mandatów w Sejmie przeprowadzenie pewnych reform (np. w sprawie aborcji) jest niemożliwe. Trzeba więc pożegnać się z ich perspektywą. Albo obecnym podziałem mandatów – dodali co bystrzejsi z ekspertów.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Krzykiem i przekleństwami prawa aborcyjnego się nie zmieni

Czy to zapowiedź wyborów parlamentarnych w 2025 roku? Jeszcze nie. Ale na miejscu koalicjantów nie ignorowałbym takiego scenariusza. Bo nabranie przez PO ich kosztem politycznej masy rozwiązuje liderom Platformy problem braku sprawczości. A tejże właśnie oczekuje elektorat.

Po co Donaldowi Tuskowi byłyby wcześniejsze wybory

Dzięki zwiększeniu liczby mandatów i własnemu prezydentowi PO mogłaby poradzić sobie z całym katalogiem politycznych celów. Reformą sądownictwa, systemu wyborczego, aborcją, stosunkiem państwo–Kościół czy reformami instytucjonalnymi. Z wszystkim, co dziś blokuje w Sejmie konserwatywna większość (PiS, Konfederacja i PSL).

Czytaj więcej

Politolog o wyborach do PE: Tusk mógłby zdecydować się na przedterminowe wybory

Co więcej, taki polityczny wist byłby śmiertelnie groźny dla kompletnie rozregulowanej Polski 2050 i trudny dla PSL, który w kampanii musiałby się w większym stopniu oprzeć na własnych aktywach niż na coraz bardziej bezbarwnym sojuszniku z ław Trzeciej Drogi.

Przyspieszone wybory to spore ryzyko

Co to oznacza dziś? Otóż zarówno PSL, jak i lewica muszą wzmocnić prowyborczy przekaz tożsamościowy. Władysław Kosiniak-Kamysz świetnie to rozumie i dlatego intensywnie rozwija swoją konserwatywną agendę. Przy okazji ma swój cel: odzyskanie zawłaszczonego przez PiS elektoratu wiejskiego. To samo próbuje robić po swojej stronie sceny lewica, acz jak dotąd cała jej dotychczasowa ekspresja (pomijając ryk Marty Lempart) to mysie piski.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Zamiast składki zdrowotnej lekcje patriotyzmu. PSL idzie na zwarcie w koalicji

Na tym tle Platforma wydaje się kolosem. Ale i tu kryje się ryzyko iluzji. Po pierwsze, kwestia prezydentury nie jest wcale rozstrzygnięta i na Krakowskie Przedmieście nie musi trafić kandydat PO. Po wtóre, w żadnej Biblii nie zapisano, że Platforma w przypadku przyspieszonych wyborów na pewno zdobędzie odpowiednią większość.

Wszystko zatem przed nami. A jako że jesteśmy na autostradzie wyborczej, polityczne bolidy nie zwolnią i liczy się każdy scenariusz. Także opisany powyżej.

Nie było w tej sprawie żadnego komunikatu; zaledwie Donald Tusk w zeszłym tygodniu wspomniał, że przy aktualnym podziale mandatów w Sejmie przeprowadzenie pewnych reform (np. w sprawie aborcji) jest niemożliwe. Trzeba więc pożegnać się z ich perspektywą. Albo obecnym podziałem mandatów – dodali co bystrzejsi z ekspertów.

Czy to zapowiedź wyborów parlamentarnych w 2025 roku? Jeszcze nie. Ale na miejscu koalicjantów nie ignorowałbym takiego scenariusza. Bo nabranie przez PO ich kosztem politycznej masy rozwiązuje liderom Platformy problem braku sprawczości. A tejże właśnie oczekuje elektorat.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich