W ten weekend obudziliśmy się w zupełnie innym, znacznie mniej przyjaznym świecie. Bo pod koniec tygodnia doszło do dwóch kluczowych wydarzeń, które mogą wpłynąć na przyszłość Polski, Europy i świata.
Co wynika z przegranej Joe Bidena dla bezpieczeństwa Polski i Europy
W USA Joe Biden z kretesem przegrał debatę prezydencką z Donaldem Trumpem. Urzędującego prezydenta, który ledwo był w stanie wyszeptać słabym głosem jedno zdanie, do rezygnacji wezwał najważniejszy dziennik amerykańskiego (ale i światowego) obozu liberalnego „The New York Times”. Biden jednak nie zamierza się poddawać i ogłosił, że walczy dalej, choć cała Ameryka zobaczyła w nim zmęczonego życiem staruszka. To sprawia, że zwycięstwo Donalda Trumpa w listopadowych wyborach staje się jeszcze bardziej prawdopodobne niż wcześniej. A jego stanowisko wobec wojny w Ukrainie stanowi dla bezpieczeństwa naszego regionu potężne wyzwanie.
Dlatego tak ważne jest to, co dzieje się w Europie. Zeszłotygodniowy szczyt UE ujawnił jednak głęboki rozdźwięk w Unii. I to na wielu płaszczyznach. Francja i Niemcy podjęły próby grania tak jak zawsze, czyli narzucania innym swojej woli, co doprowadziło do poważnego sporu. Na innej płaszczyźnie kilka ważnych krajów krytykowało m.in. polskie plany zwiększenia unijnych wydatków na bezpieczeństwo. W dodatku we Francji prezydent Emmanuel Macron – tak słabego lokatora Pałac Elizejski nie miał od dekad – stanął właśnie do wyborów, które zdecydują, czy partia Marine Le Pen stworzy po raz pierwszy w historii rząd, mając w dodatku samodzielną większość.
Czytaj więcej
Unia Europejska jest coraz bardziej targana sporami, a organy regulacyjne i decydenci polityczni podążają w różnych kierunkach. Nic dziwnego, że tak wielu wyborców, zwłaszcza młodych, popiera zbuntowanych populistów obiecujących wstrząsnąć status quo – pisze Nick Clegg, wiceprezes firmy Meta do spraw globalnych i były brytyjski europoseł.
W Niemczech rządzi kanclerz Olaf Scholz, którego partia w wyborach europejskich dobiegła do mety jako trzecia – wyprzedziła ją nie tylko chadecja, ale pokrewna Le Pen Alternatywa dla Niemiec. Szanse na rychłe przejęcie władzy w Berlinie przez AfD na razie nie są wielkie, ale sama obecność tej partii na scenie politycznej przesunęła CDU/CSU na prawo, sprawiając, że niemieccy chadecy stracili zapał do szybkiej transformacji ekologicznej, chcą mocniej bronić interesów rolnictwa oraz zaostrzają retorykę wobec nielegalnej migracji. Z ducha Angeli Merkel, która zapraszała milion uchodźców z Syrii, nie zostało już zbyt wiele w jej macierzystej partii. Na to wszystko nakłada się zupełnie bezbarwna kadencja Scholza, który nie jest w stanie sięgnąć po europejskie przywództwo.