Michał Szułdrzyński: Rasizm popłaca? Dlaczego PiS i Kaczyński wracają do migracyjnego referendum

PiS Jarosława Kaczyńskiego odwołuje się do rasizmu i populizmu, bo wie, że na podsycaniu antyimigranckich lęków może zyskać. Nawet jeśli punktów jemu nie przybędzie, uderzenie w wiarygodność przeciwnika politycznego też jest politycznym zyskiem.

Publikacja: 24.06.2024 13:26

Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński

Mariusz Błaszczak i Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Rafał Guz

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński właśnie oświadczył, że od września jego partia będzie zbierać podpisy pod projektem referendum na temat wypowiedzenia przez Polskę paktu migracyjnego. Ogłosił to kilkadziesiąt godzin po tym, gdy jego partia opublikowała spot uderzający w Platformę Obywatelską i obciążający Donalda Tuska za napływ nielegalnej imigracji do Polski. Spot ten został skądinąd dość solidarnie skrytykowany przez osoby o różnych poglądach politycznych za posługiwanie się rasistowskimi uprzedzeniami. Pokazuje wyłącznie osoby o ciemnym kolorze skóry, sugerując, że to nielegalni migranci.

Dlaczego Jarosław Kaczyński wraca do migracyjnego referendum?

Dlaczego jednak PiS wraca do pomysłu referendum, mimo że zrobił to już rok temu, proponując połączenie wyborów 2023 roku z referendum m.in. na temat nielegalnej migracji? Sam pomysł włączenia tematyki migracyjnej do kampanii specjalnie się PiS wówczas przysłużył, a referendum okazało się nieważne. Choć frekwencja w wyborach przekroczyła 70 proc., wyborcy masowo odmawiali pobierania kart referendalnych, przez co to głosowanie nie miało mocy wiążącej. Szanse na to, by kolejne okazało się ważne, nie są duże. Czemu więc PiS chce ten temat drążyć?

Powodów jest kilka, ale właściwie wszystkie sprowadzają się do jednej myśli: jak by tu uderzyć w rząd i podważyć wiarygodność premiera Donalda Tuska. Kaczyński nie wierzy w to, że jego partii podnoszenie tematu migracji pomoże, lecz w to, że zaszkodzi przeciwnikowi. Bo celem jest – jak na wspomnianym rasistowskim filmiku – zespawanie wizerunku Donalda Tuska z lękiem przed nielegalną migracją.

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Polacy obawiają się napływu imigrantów w związku z paktem migracyjnym?

Kaczyński doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego partia nie jest szczególnie wiarygodna w tej sprawie – co zresztą kilka dni temu wytknął mu na konferencji prasowej Tusk. To za rządów PiS do Polski przyjechały legalnie tysiące, jeśli nie setki tysięcy pracowników z Azji. Może się o tym przekonać każdy zamawiający dostawę jedzenia albo przejazd z aplikacji w Warszawie, Krakowie i niemal każdym większym mieście w Polsce.

Do tego dochodzi jeszcze nielegalna migracja, którą ujawniła afera wizowa, bo znaleźli się chętni do zarobienia na nielegalnym wystawianiu polskich wiz. Ta afera – takie przekonanie panuje w PiS i chyba słusznie – najbardziej zaszkodziła wynikom partii Kaczyńskiego w jesiennych wyborach. Ale powtórzmy: Kaczyńskiemu nie tyle idzie o wiarygodność własną, ile o osłabienie wiarygodności przeciwnika. Dlatego w kolejnych spotach, na konferencjach prasowych itp. PiS przypomina to, co Platforma wcześniej mówiła o pakcie migracyjnym, i to, co mówiła o sytuacji na granicy.

Dlaczego PiS chce podważać wiarygodność PO i samego Donalda Tuska

Przecież gdy sprawa się zaczęła od kryzysu w Usnarzu Górnym w sierpniu 2021 r., Donald Tusk zapewniał, że kryzys na granicy jest wynikiem nieudolności i moralnego zepsucia rządów PiS. Na Campusie Polska mówił: „Dziś mamy do czynienia z taką władzą. To nieprzyzwoici nieudacznicy. Ten kryzys na granicy, kilkadziesiąt osób tam koczujących, to jest problem do rozwiązania w kilkanaście godzin”.

Czytaj więcej

Tomasz Krzyżak: Rząd Donalda Tuska cynicznie gra uchodźcami

Dziś premier powtarza – całkiem słusznie – że za kryzysem na granicy stoją Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko. PiS chce przekonać Polaków, że premier jest niewiarygodny, bo zmieniał zdanie. Dlatego też przypomina deklaracje Tuska z późnej jesieni 2021 r., że PO zagłosuje przeciw budowie zapory na granicy, oraz jego słowa, że zapora w ogóle nigdy nie powstanie. Platforma była też przeciwna wprowadzaniu strefy buforowej na granicy z Białorusią, a teraz sama ją wprowadziła.

Co ciekawe, sam Tusk w sprawie granicy zdania nie zmienił. Od początku powtarzał – można sprawdzić jego wypowiedzi z drugiej połowy 2021 r. – że granic trzeba bronić, że zewnętrzna granica Unii powinna być chroniona przed nielegalnym przepływem migrantów. Krytykował PiS raczej za nieudolność, za to, że nie robi tego wystarczająco skutecznie. A także za to, że nie było w stanie zapobiec kryzysowi humanitarnemu.

Sam też nigdy nie atakował funkcjonariuszy broniących granic. Ale robili to posłowie z jego Koalicji Obywatelskiej czy popierający ją celebryci. I właśnie tym PiS chce teraz grać. By wykorzystywać lęk przed migracją do podkopywania zaufania do rządu.

Czy rasistowskie odwołania mogą dać PiS polityczną korzyść?

A że PiS robi to, odwołując się do rasistowskich stereotypów? Choć z moralnego punktu widzenia to obrzydliwe, z cynicznego, politycznego punktu widzenia może się okazać po prostu skuteczne. Chodzi o mechanizm, który był widoczny za prezydentury Donalda Trumpa. Gdy Trump atakował migrantów, liberalne media krytykowały go za posługiwanie się rasistowskimi skojarzeniami. Ale dla wielu zwykłych Amerykanów te zarzuty były tylko dowodem, że Trump to swój chłop, który broni interesów białych mieszkańców postindustrialnych metropolii.

Tu może zadziałać to tak samo. Wyborcy PiS będą się cieszyć z oburzenia mainstreamu na rasizm w działaniach partii, którą popierają. Wytłumaczą to sobie tak: zamiast dbać o polityczną poprawność, PiS upomina się o nasze bezpieczeństwo. A my nie chcemy w Polsce osób o innym kolorze skóry. Widzieliśmy filmiki z Francji, Hiszpanii, Grecji czy Włoch pokazujące, co się dzieje, gdy ciemnoskórzy przybysze opanowują miasta.

Czytaj więcej

Jarosław Kaczyński ma problem: PiS zaczyna pękać

I znów, choć można nazywać to populizmem, to na podsycaniu antyimigranckich lęków PiS może tylko zyskać. Bo uderzenie w wiarygodność przeciwnika politycznego też jest politycznym zyskiem.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński właśnie oświadczył, że od września jego partia będzie zbierać podpisy pod projektem referendum na temat wypowiedzenia przez Polskę paktu migracyjnego. Ogłosił to kilkadziesiąt godzin po tym, gdy jego partia opublikowała spot uderzający w Platformę Obywatelską i obciążający Donalda Tuska za napływ nielegalnej imigracji do Polski. Spot ten został skądinąd dość solidarnie skrytykowany przez osoby o różnych poglądach politycznych za posługiwanie się rasistowskimi uprzedzeniami. Pokazuje wyłącznie osoby o ciemnym kolorze skóry, sugerując, że to nielegalni migranci.

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich