Premier Mateusz Morawiecki do końca swoich rządów przekonywał o bardzo dobrej kondycji finansów państwa. Wiadomo było, że to bajki, że rozsypywanie przez osiem lat pieniędzy łopatami z helikopterów skończy się źle. Rozbuchane do niebotycznych rozmiarów wydatki budżetu musiały kiedyś zachwiać jego równowagą.
Jak rząd PiS ukrywał prawdziwą skalę swojej rozrzutności
Oczywiste było też, że ukrywanie prawdziwej skali rozrzutności poza budżetem państwa i kontrolą parlamentu, w różnego rodzaju funduszach, może zamazać prawdziwy obraz sytuacji, ale przecież jej nie naprawi. Zwłaszcza że, jak się okazało, także strona dochodowa zaczęła się sypać.
Czytaj więcej
Komisja Europejska uznała w środę, że objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu jest uzasadnione.
Choć były premier wszem wobec grzmiał o rozprawieniu się z mafiami VAT-owskimi, ostatnie lata jego rządów przyniosły ponowny wzrost tzw. luki w VAT, czyli spadek wpływów budżetowych z tego podatku. Efekt? W 2023 roku deficyt naszego sektora finansów publicznych przekroczył 5,1 proc. PKB, przy dopuszczalnym dla krajów Unii Europejskiej poziomie 3 proc.
Po pierwszych rządach PiS również objęto Polskę unijną procedurą nadmiernego deficytu
To już drugi przypadek, gdy rządy populistów z PiS przynoszą w konsekwencji objęcie naszego kraju unijną procedurą nadmiernego deficytu. Tak było także po ich pierwszych rządach z lat 2005–2007, gdy na zachwianie równowagi po stronie dochodów budżetu nałożył się światowy kryzys finansowy. Wtedy przeszliśmy kilkuletni bolesny proces zaciskania pasa.