17 maja Donald Tusk, cytując Jarosława Kaczyńskiego, zasugerował, że prezes PiS mówi językiem Władimira Putina. 15 maja kpił z Mateusza Morawieckiego jako „biznesmena dekady”, zauważając z przekąsem, że on i politycy z obozu PiS interesy robili „na pandemii, inflacji, kościelnych gruntach”. 14 maja przekonywał z kolei, że „Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych”. „Otwórz oczy i poszukaj podobieństw” - dodał i wszyscy wiemy, gdzie kazał ich szukać. 12 maja zamieścił zdjęcie z protestów w Gruzji, na którym widać mężczyznę trzymającego kartkę z hasłem „No to Russia, yes to Europe” co opatrzył wpisem „Gruzini chcą coś przekazać PiS-owi”. 10 maja zasugerował, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, a 8 maja — tuż po ucieczce na Białoruś sędziego Tomasz Szmydta — stwierdził, że „zamiast drugiego Budapesztu w Warszawie wyszedł im zwykły Mińsk”. Jak widać Tusk jest w swojej narracji w serwisie X konsekwentny i bardzo regularny.
Donald Tusk rządzi, ale we wpisach w serwisie X stwarza wrażenie jakby nadal walczył o władzę z PiS
Pytanie tylko czy dla premiera odpowiednia jest rola publicysty i komentatora z serwisu społecznościowego? Na dodatek mowa o premierze kraju, który niedawno bardzo trafnie zdiagnozował epokę w której żyjemy jako czasy „przedwojenne”. I nie chodzi o sam kanał komunikacji, ponieważ próba dotarcia do elektoratu bezpośrednio, za pomocą mediów społecznościowych, jest w dzisiejszych czasach częścią instrumentarium współczesnego polityka i przywódcy. Chodzi o przekaz.
Czytaj więcej
W ciągu dwóch tygodni marszałek Sejmu Szymon Hołownia wygłosił dwa bardzo podobne orędzia. To, że wygłasza je tak często wynika wskazuje na to, że polityczna sytuacja jego, Polski 2050 i całej Trzeciej Drogi staje się skomplikowana.
Czytając ostatnie wpisy Donalda Tuska można odnieść podobne wrażenie jak wtedy, gdy słuchało się Jarosława Kaczyńskiego, w kolejne miesięcznice smoleńskie, już po przejęciu przez PiS władzy i kontroli nad instytucjami w Polsce, mówiącego o nieustannej potrzebie dochodzenia do prawdy. Albo gdy, kontrolując media publiczne, media lokalne przejęte przez Orlen i mając po swojej stronie imperium medialne o. Tadeusza Rydzyka oraz środowisko Gazety Polskiej czy media braci Karnowskich — utyskiwał, że większość mediów jest niechętna PiS. Chodzi więc o nieadekwatność narracji. Tak jak Jarosław Kaczyński, ściskając w ręku wszystkie sznurki, swoimi wypowiedziami stwarzał wrażenie, że nadal jest w opozycji, tak teraz Tusk z serią swoich wpisów w serwisie X zaczyna wyglądać tak, jakby nadal walczył o władzę. Jakby 15 października znów był przed nim nie za nim. Jakby nadal jego głównym celem była walka z PiS. Ba — można odnieść wrażenie, że przed wyborami z 15 października, gdy Tusk prowadził swego rodzaju „ofensywę miłości”, był mniej nastawiony na konfrontację z PiS niż teraz, gdy główny polityczny rywal KO został pokonany i liże rany, borykając się z problemami w regionach (vide sytuacja w sejmiku województwa podlaskiego czy w sejmiku województwa małopolskiego).