Artur Bartkiewicz: Ryzykowne tweety Donalda Tuska. Czym grozi internetowa publicystyka premiera?

Tylko w maju Donald Tusk umieścił w serwisie X 25 wpisów, z których 13 w mniej lub bardziej zawoalowany sposób atakowało PiS. Czy tego typu aktywność nie jest rozmienianiem na drobne politycznego kapitału jaki Tusk zgromadził w wyborach z 15 października?

Publikacja: 18.05.2024 16:23

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: PAP/Paweł Supernak

17 maja Donald Tusk, cytując Jarosława Kaczyńskiego, zasugerował, że prezes PiS mówi językiem Władimira Putina. 15 maja kpił z Mateusza Morawieckiego jako „biznesmena dekady”, zauważając z przekąsem, że on i politycy z obozu PiS interesy robili „na pandemii, inflacji, kościelnych gruntach”. 14 maja przekonywał z kolei, że „Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych”. „Otwórz oczy i poszukaj podobieństw” - dodał i wszyscy wiemy, gdzie kazał ich szukać. 12 maja zamieścił zdjęcie z protestów w Gruzji, na którym widać mężczyznę trzymającego kartkę z hasłem „No to Russia, yes to Europe” co opatrzył wpisem „Gruzini chcą coś przekazać PiS-owi”. 10 maja zasugerował, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, a 8 maja — tuż po ucieczce na Białoruś sędziego Tomasz Szmydta — stwierdził, że „zamiast drugiego Budapesztu w Warszawie wyszedł im zwykły Mińsk”. Jak widać Tusk jest w swojej narracji w serwisie X konsekwentny i bardzo regularny.

Donald Tusk rządzi, ale we wpisach w serwisie X stwarza wrażenie jakby nadal walczył o władzę z PiS

Pytanie tylko czy dla premiera odpowiednia jest rola publicysty i komentatora z serwisu społecznościowego? Na dodatek mowa o premierze kraju, który niedawno bardzo trafnie zdiagnozował epokę w której żyjemy jako czasy „przedwojenne”. I nie chodzi o sam kanał komunikacji, ponieważ próba dotarcia do elektoratu bezpośrednio, za pomocą mediów społecznościowych, jest w dzisiejszych czasach częścią instrumentarium współczesnego polityka i przywódcy. Chodzi o przekaz.

Czytaj więcej

Artur Bartkiewicz: Orędzie Szymona Hołowni. Marszałek Sejmu walczy o polityczny tlen

Czytając ostatnie wpisy Donalda Tuska można odnieść podobne wrażenie jak wtedy, gdy słuchało się Jarosława Kaczyńskiego, w kolejne miesięcznice smoleńskie, już po przejęciu przez PiS władzy i kontroli nad instytucjami w Polsce, mówiącego o nieustannej potrzebie dochodzenia do prawdy. Albo gdy, kontrolując media publiczne, media lokalne przejęte przez Orlen i mając po swojej stronie imperium medialne o. Tadeusza Rydzyka oraz środowisko Gazety Polskiej czy media braci Karnowskich — utyskiwał, że większość mediów jest niechętna PiS. Chodzi więc o nieadekwatność narracji. Tak jak Jarosław Kaczyński, ściskając w ręku wszystkie sznurki, swoimi wypowiedziami stwarzał wrażenie, że nadal jest w opozycji, tak teraz Tusk z serią swoich wpisów w serwisie X zaczyna wyglądać tak, jakby nadal walczył o władzę. Jakby 15 października znów był przed nim nie za nim. Jakby nadal jego głównym celem była walka z PiS. Ba — można odnieść wrażenie, że przed wyborami z 15 października, gdy Tusk prowadził swego rodzaju „ofensywę miłości”, był mniej nastawiony na konfrontację z PiS niż teraz, gdy główny polityczny rywal KO został pokonany i liże rany, borykając się z problemami w regionach (vide sytuacja w sejmiku województwa podlaskiego czy w sejmiku województwa małopolskiego).

Dla żelaznego elektoratu PO i Tuska wpisy chłoszczące PiS są przyjemną melodią dla uszu. Ale na dłuższą metę Tusk ryzykuje, że milcząca większość zmobilizowana 15 października uzna, iż wiele się zmieniło, by wszystko zostało po staremu

Inflacja wpisów Tuska w serwisie X wymierzonych w PiS zaczyna stwarzać wrażenie próby odwrócenia uwagi od sprawowanej przez Tuska i tworzoną przez niego koalicję władzy. A to na dłuższą metę niebezpieczna gra. Przekonał się o tym PiS, gdy całą kampanię wyborczą przed wyborami z 15 października poświęcił straszeniu Koalicją Obywatelską i Tuskiem, którzy od lat byli w opozycji — co było niewątpliwie jedną z przyczyn pyrrusowego zwycięstwa PiS w wyborach i utraty władzy.

Każdy kolejny wpis tego typu zwiększa ryzyko, że wyborcy, którzy popierają KO pragmatycznie, jako partię, która ma realizować ich interesy, poczują się rozczarowani. Bo oni wiedzą, że z PiS-em nie było im po drodze — dlatego dali władzę obecnej koalicji. I oni od premiera oczekują znacznie więcej niż przypominania dlaczego nie lubią PiS. Bo PiS już nie rządzi.

Ryzykowna gra Donalda Tuska: Umacniając żelazny elektorat może stracić milczącą większość

Do tego dochodzi dysonans między słowami Tuska o „czasach przedwojennych”, które w naturalny sposób wywołują potrzebę budowy jakiejś fundamentalnej zgody narodowej wobec zagrożenia przed którym stoimy, a polaryzującą strategią premiera. To również może wywołać u wyborców spoza żelaznego elektoratu pytanie: który Donald Tusk jest prawdziwy — ten, który mówi o zagrożeniu ze wschodu przed którym wszyscy stoimy? Czy ten, który umacnia podziały — bo przecież smaganie PiS-u w co drugim wpisie w serwisie X coraz bardziej oddala od obecnej większości rządzącej elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego, który niewątpliwie czuje się pośrednim adresatem tych oskarżeń. Bo skoro PiS działa w interesie Rosji, to oni, popierając dotychczas tę partię, są współwinni. Wobec czego — co jest naturalne — zdecydowana większość z nich odrzuci ten przekaz utwierdzając się zamiast tego w przekonaniu, że Kaczyński słusznie ostrzegał ich przed obecnym premierem. Innymi słowy jest to pogłębianie już i tak głębokich rowów, które nas dzielą. A to wszystko w „czasach przedwojennych”.  

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Nocny wpis Donalda Tuska. Dlaczego badanie wpływów Rosji jest niezbędne?

Tusk prowadzi więc ryzykowną grę. W perspektywie 9 czerwca może się ona opłacić - te wybory zapewne w znacznie większej mierze niż wybory z 15 października, czy nawet wybory samorządowe, rozstrzygną twarde elektoraty. A dla żelaznego elektoratu PO i Tuska wpisy chłoszczące PiS są przyjemną melodią dla uszu. Ale na dłuższą metę Tusk ryzykuje, że milcząca większość zmobilizowana 15 października uzna, iż wiele się zmieniło, by wszystko zostało po staremu — i zamiast nowej jakości mamy starą wojnę polsko-polską, a główni aktorzy grają ciągle to samo, jedynie zamienili się rolami.

- Ten olbrzym się obudził. Niech tam nikt u góry nie ma złudzeń w szeregach władzy. Ta zmiana jest nieuchronna — mówił 1 października Donald Tusk w czasie tzw. Marszu Miliona Serc w Warszawie. Jeśli olbrzym znów uśnie, za cztery lata nieuchronna może okazać się kolejna zmiana.

17 maja Donald Tusk, cytując Jarosława Kaczyńskiego, zasugerował, że prezes PiS mówi językiem Władimira Putina. 15 maja kpił z Mateusza Morawieckiego jako „biznesmena dekady”, zauważając z przekąsem, że on i politycy z obozu PiS interesy robili „na pandemii, inflacji, kościelnych gruntach”. 14 maja przekonywał z kolei, że „Rosja to wrogość wobec Zachodu, zwłaszcza wobec Unii, pogarda wobec rządów prawa i wszelkich mniejszości, upartyjnienie gospodarki i mediów, zalegalizowana państwowa korupcja, religia na usługach władzy, panowanie służb specjalnych”. „Otwórz oczy i poszukaj podobieństw” - dodał i wszyscy wiemy, gdzie kazał ich szukać. 12 maja zamieścił zdjęcie z protestów w Gruzji, na którym widać mężczyznę trzymającego kartkę z hasłem „No to Russia, yes to Europe” co opatrzył wpisem „Gruzini chcą coś przekazać PiS-owi”. 10 maja zasugerował, że PiS chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej, a 8 maja — tuż po ucieczce na Białoruś sędziego Tomasz Szmydta — stwierdził, że „zamiast drugiego Budapesztu w Warszawie wyszedł im zwykły Mińsk”. Jak widać Tusk jest w swojej narracji w serwisie X konsekwentny i bardzo regularny.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich