Opracowując rozporządzenie o sztucznej inteligencji – AI Act, którego najnowszą wersję właśnie poznaliśmy – Unia Europejska stoi przed jednym z największych wyzwań dotyczących przyszłości. Nie ma bowiem żadnych wątpliwości, że to od różnych technologii zwanych w skrócie AI zależy to, jak za rok, pięć czy dziesięć lat będą wyglądały rynek pracy, system edukacji, obsługa komputera czy inteligentnej lodówki, czy żyć będziemy w ustroju zwanym kapitalizmem nadzoru, czy też w jakiejś bardziej przyjaznej wolności indywidualnej rzeczywistości.
Jak Unia Europejska chce uregulować sztuczną inteligencję, czyli co ma być w AI Act?
Rozporządzenie nałoży ograniczenia na firmy technologiczne, ma sprawić, by stosowane w Unii systemy AI były bezpieczne i nie naruszały np. wolności obywatelskich. AI Act ma być pierwszą na świecie tego typu regulacją, bo też Unia Europejska jest jedynym w swoim rodzaju ponadnarodowym ciałem, z którym liczyć się muszą cyfrowi giganci. Mimo swego biurokratycznego przerostu ma na polu nowych technologii spore osiągnięcia. RODO stało się wzorem dla całego świata, jeśli idzie o ochronę danych osobowych. Tacy twórcy cyfrowych gigantów jak założyciel Facebooka Mark Zuckerberg wręcz zachęcali rządy do tworzenia regulacji cyfrowej gospodarki, bo to zadanie władz, a nie samych firm technologicznych. O podobne regulacje apelował podczas swej podróży do Europy Sam Altman, prezes OpenAI, lidera generatywnej sztucznej inteligencji znanej jako ChatGPT. To UE zmusiła producentów do używania jednego standardu ładowarek czy narzuciła korzystne dla klientów ograniczenia w opłatach za roaming.
Co do AI, to z jednej strony mamy ryzyko wykorzystania jej przeciwko jednostce, tak jak dzieje się to w Chinach, gdzie system nadzoru państwowego wykorzystuje najnowsze technologie do umacniania totalitarnej władzy. Z drugiej zaś grozi nam tworzenie z jej pomocą potężnych środków dezinformacji czy manipulacji.
Dobra wola big-tech nie wystarczy. Ale regulacje nie mogą zatrzymać innowacyjności AI
Google udostępnia narzędzie mające pomóc wykrywać obrazy, które – choć wyglądają jak zdjęcia – są wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Samsung z kolei właśnie udostępnił w swych najlepszych smartfonach potężne narzędzie AI do edycji zdjęć, wprowadził jednak do ich metadanych znak wodny pozwalający się zorientować, że to rzeczywistość „podkoloryzowana” przez AI. Ale, znów odwołując się do słów Zuckerberga, trudno liczyć tu wyłącznie na dobrą wolę największych firm technologicznych.