Zuzanna Dąbrowska: Cierpliwość Polek w kwestii aborcji może się wyczerpać

„31 lat zakazu aborcji w Polsce. Będzie zimno. Ubierzcie się ciepło!” – przestrzegały organizatorki pikiet, które odbyły się w kilku polskich miastach pod hasłem „Ostatni dzwonek”. To przygrywka do kolejnych protestów, nieuchronnych, jeśli rządząca koalicja nie rozwiąże problemu dostępu do bezpiecznej i bezpłatnej aborcji.

Publikacja: 08.01.2024 03:00

Protesty po wyroku TK ws. aborcji w listopadzie 2022 roku

Protesty po wyroku TK ws. aborcji w listopadzie 2022 roku

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Na razie w polityce trwa wojna między starą i nową władzą. Wyborcy i wyborczynie dali nowej ekipie czas na poukładanie spraw i wzięcie pełnej odpowiedzialności za rządzenie. Ale ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie, przyjdzie dzień, w którym postulat, który był jednym z kluczowych haseł KO i Lewicy w kampanii, stanie się powodem do „nieskładania parasolek”.

Dostęp do aborcji to sprawa tyleż życiowa, realna, dotycząca milionów kobiet, co i symboliczna. Nie da się kolejny raz przekonać kobiet, że należy ją poświęcić na ołtarzu czegokolwiek innego, tak jak zrobił to rząd Leszka Millera, wycofując się ze zmian w prawie w zamian za poparcie Kościoła dla wstąpienia do Unii Europejskiej. I nie ma co się chować za plecami koalicjanta, wskazując, że są „obiektywne trudności, bo PSL nie chce, a prezydent nie podpisze”. Polityka to materia żywa, zmieniająca konstelacje i układy sił. W Sejmie leżą dwa projekty – tzw. ustawa ratunkowa zwalniająca z odpowiedzialności karnej za pomoc kobiecie przy przerwaniu ciąży oraz kompleksowy projekt liberalizacji aborcji do 12. tygodnia życia płodu. Trzeba sięgnąć po pierwszy z nich i rozpocząć pracę – normalne parlamentarne negocjacje, doprecyzowania, targi i poprawki. Wtedy okaże się, ilu posłów z PL2050 będzie głosować przeciw, ilu wyrzuci karty, ilu się wstrzyma, a ilu będzie „za”.

Czytaj więcej

Były minister wskazał przyczyny porażki PiS w wyborach. „Wierzyliśmy, że młodzi nie zmienią wyniku”

Pod postem zapraszającym na pikiety, których bezpośrednim adresatem pierwszy raz jest nowa władza, już teraz pojawiło się wiele wpisów: „No właśnie rząd miał z tym coś zrobić po wygranych wyborach i co, cisza?” – pyta Paulina.

Czytaj więcej

Sondaż: 57 proc. Polaków popiera liberalizację prawa aborcyjnego

Niedługo kolejne wybory. Może jednak coś da się zrobić.

Na razie w polityce trwa wojna między starą i nową władzą. Wyborcy i wyborczynie dali nowej ekipie czas na poukładanie spraw i wzięcie pełnej odpowiedzialności za rządzenie. Ale ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie, przyjdzie dzień, w którym postulat, który był jednym z kluczowych haseł KO i Lewicy w kampanii, stanie się powodem do „nieskładania parasolek”.

Pozostało 83% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska