Pierwsze weto ze strony prezydenta Andrzeja Dudy wobec ustawy, którą pilotował zaprzysiężony raptem dziesięć dni wcześniej rząd Donalda Tuska oznacza, że od strony politycznej, zamiast spokojnych świąt mamy głęboki kryzys polityczny w państwie.
Bo choć oficjalnym powodem weta jest niezgoda prezydenta na to, co się dzieje z przejmowaniem przez nową większość mediów państwowych, jej efektem jest wyrzucenie do kosza podwyżek (m.in. 30 proc. dla nauczycieli), które obiecała w swym programie wyborczym Platforma. Prezydent zapewnia, że sam złoży propozycję nowej ustawy zachowując wszystkie podwyżki, mimo to jednak znaleźliśmy się w politycznej kuriozalnie sytuacji. I to z kilku powodów.
Dlaczego Andrzej Duda uległ presji ze strony PiS?
Po pierwsze, prezydent realizuje scenariusz, który zakreślił w wystąpieniu w dniu zaprzysiężenia nowego rządu. Mówił wówczas, że prezydenckie weta nie mogą być dla nowej koalicji pretekstem do niespełniania wyborczych obietnic. Innymi słowy: ja będę wetował wasze ustawy, ale równocześnie będę was rozliczał z obietnic. I właśnie w takiej sytuacji się znaleźliśmy dzisiaj.
Czytaj więcej
Podjąłem decyzję o zawetowaniu ustawy okołobudżetowej na rok 2024, w której znalazły się 3 miliardy złotych na media publiczne - poinformował w sobotę prezydent Andrzej Duda. - Nie może być na to zgody wobec rażącego łamania Konstytucji i zasad demokratycznego państwa prawa. Media publiczne trzeba najpierw rzetelnie i zgodnie z prawem naprawić - dodał.