Bogusław Chrabota: Poseł Braun to ścieżka do totalnej izolacji Konfederacji

Rozumiem klincz, w jakim znaleźli się Konfederaci. To trochę jak u Szekspira, „być albo nie być”.

Publikacja: 13.12.2023 15:58

Bogusław Chrabota: Poseł Braun to ścieżka do totalnej izolacji Konfederacji

Foto: PAP/Marcin Obara

Odciąć się od Brauna to pokazać swoim wyborcom, że ich przedstawiciele w Sejmie to miękiszony. Zostawić Brauna w klubie, to jakby hodować dżumę; efektem będzie kordon sanitarny; raczej prędzej, niż później. Trudny wybór.

I nie ma tu kompletnie znaczenia, że Braun to przedziwna suma ignorancji, uprzedzeń i cynizmu. Ma się za intelektualistę, a jest niedouczonym publicystą. Poglądy na temat Chanuki jakie głosi to istny misz-masz. Wywodzą się bardziej ze świata religijnych anachronizmów, niż elementarnej wiedzy. Jest na dodatek cyniczny; świetnie wie, że adresaci jego politycznych "wykonów" to w większości troglodyci, dla których ani rzetelna wiedza, ani intelektualna uczciwość nie mają żadnego znaczenia. Dlatego można ich zasypywać pseudointelektualną, choć zgrabnie podaną narracją.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Grzegorz Braun głęboko się myli. Dlaczego walka z Chanuką jest sprzeczna z nauczaniem Kościoła

I tu leży istota szekspirowskich dylematów Konfederacji. Taka jest duża część jej wyborców; to ludzie karmieni uprzedzeniami, teoriami spiskowymi i uprzedzaniami rasowymi. Odciąć się od Brauna, to jakby plunąć im w twarz. Liderzy Konfederacji wiedzą to doskonale.

Ale jest i druga strona problemu. Liderzy formacji, jak Krzysztof Bosak, czy Sławomir Mentzen doskonale rozumieją, że zbudowanie formacji politycznej z ambicjami udziału we władzy nie może się opierać wyłącznie na elektoracie ekstremalnym. Manipulowani przez elitę analfabeci mogli dawać władzę w Rosji przed wiekiem, ale dziś polityka wymaga czegoś więcej. Wymaga centrum, udziału ludzi o może spolaryzowanych, ale jednak wciąż wyważonych poglądach. W jakiś sposób zagrało to w kampanii wyborczej. Mentzen odciął się od "piątki" swojego imienia, Krzysztof Bosak pokazał się jako racjonalny i przewidywalny polityk. Udało się (na chwilę) schować za parawan niebezpiecznego dla prób angażowania niezdecydowanych Janusza Korwin – Mikkego. W efekcie Konfederacja ugrała więcej, niż przed czterema laty, choć nie tyle, na ile liczyła.

Czytaj więcej

Konfederacja podjęła decyzję w sprawie Grzegorza Brauna

I nagle kompromitujący wyczyn Brauna w Sejmie. Jak królik z kapelusza. Eksces, który albo (w sensie logicznym) obnaża brutalną prawdę o kadrach Bosaka i Mentzena, albo tylko ryzyko zachowań, jakie formacja z sobą niesie. I tu wracamy do owego szekspirowskiego "być, albo nie być". Polityczna weryfikacja wiarygodności formacji, która musiała kiedyś się wydarzyć.

Zaryzykuję taką tezę: Braun na pokładzie to nie tylko dowód głębokiej choroby psychicznej partii Mentzena i Bosaka, ale również odbezpieczony granat. Polityka z Braunem skazuje na pełną izolację. Za to pozbycie się Brauna i jego totalna marginalizacja, mimo odpływu części elektoratu, a nawet ryzyka utraty klubu parlamentarnego, to jedyna ścieżka do przetrwania w roli czegokolwiek więcej, niż polityczna (i dość obrzydliwa) kanapa.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Jeśli Braun zostanie w Konfederacji, będzie to koniec Bosaka i Mentzena

Nie mam zamiaru niczego podpowiadać. Nie jestem wyborcą Konfederacji. Ale mam świadomość, że demokracja niesie takie formacje z dobrodziejstwem inwentarza. Były, są i będą. Wolę, by się cywilizowały, by mogły wnieść do polityki coś pozytywnego. Jeśli będą miały twarz posła Brauna, to szkoda ich zachodu.

Odciąć się od Brauna to pokazać swoim wyborcom, że ich przedstawiciele w Sejmie to miękiszony. Zostawić Brauna w klubie, to jakby hodować dżumę; efektem będzie kordon sanitarny; raczej prędzej, niż później. Trudny wybór.

I nie ma tu kompletnie znaczenia, że Braun to przedziwna suma ignorancji, uprzedzeń i cynizmu. Ma się za intelektualistę, a jest niedouczonym publicystą. Poglądy na temat Chanuki jakie głosi to istny misz-masz. Wywodzą się bardziej ze świata religijnych anachronizmów, niż elementarnej wiedzy. Jest na dodatek cyniczny; świetnie wie, że adresaci jego politycznych "wykonów" to w większości troglodyci, dla których ani rzetelna wiedza, ani intelektualna uczciwość nie mają żadnego znaczenia. Dlatego można ich zasypywać pseudointelektualną, choć zgrabnie podaną narracją.

Pozostało 81% artykułu
Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska