Pojawił się w mediach list, jaki arcybiskup krakowski Marek Jędraszewski wysłał do proboszcza parafii mariackiej w Krakowie ks. Dariusza Rasia. W liście znalazło się wezwanie do złożenia urzędu z powodu „nieudolności” i „nieużyteczności”. Liczni komentatorzy błyskawicznie orzekli, że list to klasyczna kościelna „nowomowa”, że arcybiskup Krakowa robi czystki w diecezji, bo przecież niedługo odchodzi na emeryturę i musi znaleźć dobre (czytaj: bogate) parafie dla swoich zaufanych. Jeszcze bardziej liczni internauci wylali z tego powodu mnóstwo hejtu na abp. Jędraszewskiego uznając, że „złym człowiekiem będąc” usiłuje zniszczyć Bogu ducha winnego księdza.
Dlaczego abp. Jędraszewski żąda ustąpienia proboszcza?
Problem jednak w tym, że opinia publiczna nie otrzymała całego listu. Ktoś – w sobie tylko znanym celu – wrzucił fragment pierwszej i ostatniej strony. A list ma ich siedem. Omówione są w nim szczegółowo powody, dla których metropolita wzywa proboszcza do ustąpienia. Częściowo przedstawił je Onet, który dotarł do treści listu. Poznała go także „Rzeczpospolita”. Kaliber zarzutów jakie stawiane są proboszczowi Bazyliki Mariackiej wcale nie jest mały. To głównie kwestie zarządzania finansami parafii, wynagradzania pracowników, „ustawienia” konkursu na organistę, „przejęcia” koncertów muzyki poważnej, kupna przez proboszcza auta od parafialnej spółki za kwotę trzykrotnie niższą od jego wartości rynkowej (każdy kto choć raz wykupywał auto z leasingu wie na czym to polega, i że ostatecznie da się na tym całkiem nieźle wyjść), braku zgód przełożonego, czyli arcybiskupa, na otrzymywanie różnorakich dotacji na remont świątyni.
Czytaj więcej
Zamojscy radni postanowili unieważnić swoją uchwałę z 2019 roku. Bronili w niej arcybiskupa Marka Jędraszewskiego i poparli głoszone przez niego poglądy, a tym samym przyjęli dokument uznany za dyskryminujący środowiska LGBT - donosi "Dziennik Wschodni".
Nie są to zarzuty obok których można byłoby przechodzić obojętnie. Czy wszystkie prawdziwe? Trudno jednoznacznie ocenić na podstawie urzędowego pisma. Jeszcze trudniej ocenić opinii publicznej na podstawie wyrywkowych informacji. Niemniej upublicznienie listu mogłoby stać się niewygodne nie tylko dla zainteresowanego proboszcza, ale także dla paru osób, które w nim z imienia i nazwiska występują.
Arcybiskup Jędraszewski jest jak kurator Barbara Nowak
Zostawmy jednak na chwilę na boku kwestie tego czy nieprawidłowości są, czy ich nie ma. Bo problemem w całej sprawie – przynajmniej komentatorów – są jak się wydaje pewne uprzedzenia do osoby arcybiskupa Jędraszewskiego, który zasłynął z różnych kontrowersyjnych działań i wypowiedzi, a przez to stał się swego rodzaju „chłopcem do bicia”. Można się z hierarchą nie zgadzać, można go za wiele działań krytykować, ale krytyka pozbawiona podstaw merytorycznych jest krytyką wyłącznie dla samej krytyki.