Finansowanie in vitro to flagowa obietnica partii czekających na przejecie władzy z rąk PiS, mającą świadczyć o możliwości porozumienia się ponad podziałami, budowania wspólnego frontu i gotowości do przejęcia inicjatywy. Sejmowa debata pokazała, że miedzy posłami PSL, Inicjatywy Polska czy partii Razem różnic rzeczywiście nie ma. Dla PiS była to bardzo ciężka próba.
Konfederacja i in vitro: indywidualne finansowanie nazistowskich pomysłów?
Posłowie Konfederacji zaatakowali projekt obywatelski z obu swoich skrzydeł: ultraliberalnego i narodowokatolickiego. Poseł Konrad Berkowicz mówił, żeby dać ludziom pieniądze, to sami je na in vitro wydadzą, a poseł Grzegorz Braun przyrównał metodę in vitro do nazistowskiej eugeniki, za którą nie chce płacić katolicki podatnik. W sumie daje to ciekawy obraz programu Konfederacji, który sprowadza się do indywidualnego finansowania nazistowskich pomysłów. To jednak był boczny tor sejmowej dyskusji.
Czytaj więcej
Grzegorz Braun ma prawo nie zgadzać się z finansowaniem procedury in vitro. Ba, ma prawo uważać ją za niemoralną. Jednak metafory, do jakich się odwołuje, wykluczają go jako kogoś, z kim można prowadzić jakąkolwiek debatę.
Minister zdrowia z PiS Katarzyna Sójka powtórzyła stanowisko, które już wcześniej prezentował premier Mateusz Morawiecki: finansowanie in vitro to dobry kierunek i dlatego PiS proponuje wprowadzenie bonu rodzinnego, z którego środki można by na taką procedurę przeznaczyć. Jednocześnie minister narzekała, że projekt obywatelski nie bierze pod uwagę innych metod leczenia bezpłodności, z istniejącym do tej pory programem rządowym na czele. „Chyba ktoś pani minister kartki podmienił” – podsumowała to posłanka KO Katarzyna Maria Piekarska i dodała: „Wasza bezczelność nie ma granic”. Bo to przecież rząd PiS pozbył się finansowania programu, dzięki któremu urodziły się ponad 22 tys. dzieci. A stosowanie promowanej i opłacanej przez rząd naprotechnologii przyniosło kilkaset poczęć.
In vitro także dla niezamożnych
Posłanki Lewicy podkreślały, że program finansowania in vitro to działanie egalitarne, dające szanse na potomstwo tym, których nie stać na wyłożenie kilku czy nawet kilkunasty tysięcy złotych na poddanie się zapłodnieniu pozaustrojowemu. „Ale wy tej miłości nie rozumiecie” – zwracała się w stronę posłów prawicy Marcelina Zawisza z partii Razem. Dla PiS, które wciąż podkreśla troskę o rodziny, przede wszystkim te z niskimi dochodami, to bolesny zarzut.