To, co się wydarzyło w Warszawie, to nie tylko sukces demokratycznej większości i Donalda Tuska, ale również Ursuli von der Leyen, która forsowała twardą politykę KE w sprawie rządów prawa i klauzuli warunkowości. Liderzy prawicy z Jarosławem Kaczyńskim na czele fatalnie nie przewidzieli, jakie będą skutki społeczne braku środków unijnych, przekonani, że obroni ich polityka transferów i wiktymizacja lidera KO. A ten ostatni cierpliwie czekał do końca kampanii, aż będzie mógł ogłosić, że wyborczy sukces dotychczasowej opozycji będzie tożsamy z odblokowaniem europejskich funduszy.
Skądinąd bardzo mnie dziwi ta krótkowzroczność liderów PiS. Pisaliśmy o tym na łamach „Rzeczpospolitej” wielokrotnie, a autor tych słów powtarzał to jak mantrę: PiS nie wygra wyborów bez wyprostowania relacji z Brukselą, bez uzyskania pieniędzy na KPO i potwierdzenia dostępu do funduszy spójności. Możliwe, że rozumiał to Mateusz Morawiecki, ale z jakiejś przyczyny nie docenił Jarosław Kaczyński. Nie docenił albo – co jest również możliwe – zabrakło mu instrumentów, by wymusić odpowiednie działania ze strony Pałacu Prezydenckiego i TK.
Czytaj więcej
Jeszcze nieformalnie, ale już na najwyższych szczeblach Donald Tusk zabiegał w Brukseli o odblokowanie unijnych funduszy dla Polski.
Efekt? Dramatyczny brak wiarygodności oferty finansowej rządzących. Gdyby prawica dysponowała środkami unijnymi, mogłaby całkiem wiarygodnie obiecywać nawet gruszki na wierzbie. Bez tych pieniędzy i politycznego sukcesu nie była w stanie przekonać niezdecydowanych. Za to bardziej wiarygodny był Tusk. A dziś świetnie rozumie, że ta wiarygodność wisi na cienkiej nici funduszy.
Wie to Donald Tusk, ale wiedzą też jego polityczni partnerzy z Brukseli. Jeśli nie chcą jego osobistej kompromitacji i powrotu do władzy populistów, muszą coś zrobić, by wróciła wizja pieniędzy płynących szerokimi strumieniami z Unii nad Wisłę. Z pewnością lider KO nie przywiezie z Brukseli skrzyń ze złotem. Z pewnością nie będą to także czeki czy natychmiastowe odblokowanie kont. Wystarczy, że pospołu z przewodniczącą von der Leyen potwierdzą, że finansowe transze uznaje się za odblokowane, zmieniają się terminy, a kasa „po spełnieniu pewnych warunków” zacznie docierać do Warszawy.