Haszczyński, ty świnio

Agnieszka Holland, tak teraz atakowana za „Zieloną granicę”, broniła filmu „Smoleńsk”. Nie piętnowała tych, co do kina poszli.

Publikacja: 24.09.2023 06:42

Kadr z filmu "Zielona Granica"

Kadr z filmu "Zielona Granica"

Foto: Kino Świat

Byłem w kinie na „Zielonej granicy”. Od lat bardzo rzadko do kina zaglądam, tyle jest innych możliwości oglądania. W tym roku poszedłem trzy razy. Skusiły mnie filmy dotyczące świata islamu - irański „Święty pająk” i arabskojęzyczny o Egipcie „Chłopiec z niebios”, zrealizowany przez szwedzkiego reżysera. Trzeci to kolejna odsłona „Mission impossible” - to było rodzinne wyjście do kina. 

Czwarty raz przed duży ekran zapędziła mnie władza, rozpętując akcję „tylko świnie siedzą w kinie”. 

Czytaj więcej

Zuzanna Dąbrowska: Dlaczego świnie nie siedzą w kinie, czyli coś więcej niż kampanijna potyczka

Wychodzę z prostego założenia, które - jak można się zorientować w rozgrzanych do czerwoności mediach społecznościowych - ma coraz mniej zwolenników: sztuka to sztuka, film fabularny to film fabularny, reżyser, twórca może sobie pozwolić na wiele - w tym na brutalną krytykę rzeczywistości, przedstawianie wizji, która innych boli, drażni, wywołuje wyrzuty sumienia albo jest przez tych innych uznawana za kłamliwą. 

Czytaj więcej

Agnieszka Holland opowiada o "Zielonej granicy". "Państwo powinno się wstydzić"

Pamiętam, choć nie potrafię wskazać źródła, że Agnieszka Holland, tak teraz atakowana za „Zieloną granicę”, broniła z tych właśnie mniej więcej powodów filmu „Smoleńsk”. Nie piętnowała tych, co do kina poszli. 

Czytaj więcej

Holland: Nie odrzucałabym filmu o Smoleńsku

Mam wrażenie, że gdyby Amerykanie podchodzili do filmów fabularnych podobnie jak Polacy wykrzykujący hasła „tylko świnie siedzą w kinie”, to amerykański przemysł filmowy przeżywałby poważny kryzys finansowy. Tylu złych mundurowych się tam w filmach pojawia, tylu bezwzględnych szefów służb wywiadowczych, tylu knujących spiski morderców na ważnych stanowiskach, nawet w Białym Domu.

Czytaj więcej

Białystok: Incydent podczas seansu "Zielonej Granicy". Na sali kinowej Holland

Co jako „świnia” wyniosłem z tego seansu? Film jest dobry, choć jednak nie wybitny. Nie z tych, na które chodzi się wiele razy. Nawet najbardziej wstrząsające sceny (jest ich kilka - niektóre znają już i ci, którzy filmu nie obejrzą) są przedstawione w bardzo oszczędny filmowo sposób. Główna słabość filmu miała być chyba jego zaletą - sprawiać wrażenie dokumentu. Do tego potrzebna by była jednak odpowiednia gra aktorów. Z tym jest problem, zwłaszcza, jeżeli chodzi o młodych polskich aktorów. Zachowują się, jak w polskich stand upach, najbardziej skupiając się na przekleństwach. Ta sztuczność daje szansę oddalić potencjalny zarzut: w filmie fabularnym można prawie wszystko, ale czy w dokumentalnym także? 

Czytaj więcej

Nie tylko świnie siedzą w kinie

Kilka razy film razi tanią publicystyką. Jest w nim też coś, czego jednak raczej nie ma w tych amerykańskich o złych politykach - padają prawdziwe nazwiska (we wspomnianym, nieamerykańskim, świetnym „Chłopcu z niebios”, zły egipski dyktator pojawia się tylko na portrecie). Na dodatek reżyserka wypowiadając się o filmie wspomina też o konieczności zmiany władzy w Polsce. A premiera odbywa się kilka tygodni przed kluczowymi dla naszego kraju wyborami. W tym sensie jest też manifestem politycznym, choć nie partyjnym, wiadomo przeciw komu, ale nie wiadomo za kim. 

Czytaj więcej

Agnieszka Holland komentuje atak Jarosława Kaczyńskiego: Żaden odpowiedzialny polityk tak się nie zachowuje

Czy to właściwy moment na taki film manifest? Pewnie niewielu z tych, którzy go obejrzą, zmieni poglądy, nie tylko partyjne, ale i te w sprawie muru na granicy, imigracji czy Łukaszenki. A co z tymi, którzy nie obejrzą? Dużo zależy od tego, czy nie obejrzą tylko z tego powodu, że uwierzą, iż to film dla „świń”, taplających się w antypolskim błocie i krztuszących się nienawiścią do munduru.

Byłem w kinie na „Zielonej granicy”. Od lat bardzo rzadko do kina zaglądam, tyle jest innych możliwości oglądania. W tym roku poszedłem trzy razy. Skusiły mnie filmy dotyczące świata islamu - irański „Święty pająk” i arabskojęzyczny o Egipcie „Chłopiec z niebios”, zrealizowany przez szwedzkiego reżysera. Trzeci to kolejna odsłona „Mission impossible” - to było rodzinne wyjście do kina. 

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich