Rzadko się zdarza, że główna linia ostrego sporu politycznego przenosi się ze starcia rządzący-opozycja na łono rządu i trzymającej władzę koalicji. A właśnie tak się dzieje teraz. Kością niezgody jest Krajowy Plan Odbudowy, a dokładniej konieczność odwrócenia części zmian naruszających niezależność sądownictwa, co jest unijnym warunkiem wypłaty Polsce 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek z KPO. Jeszcze rzadziej członek rządu prostuje na łamach prasy przeinaczenia i półprawdy podawane przez innego ministra i jego partyjnych towarzyszy, którzy próbują bronić swoich „reform” w sądownictwie.
Czwartkowy „Dziennik Gazeta Prawna” publikuje bardzo ciekawy artykuł minister finansów Magdaleny Rzeczkowskiej, w którym – nie używając nazwiska Ziobry czy nazwy Solidarnej Polski – odnosi się ona do narracji koalicjantów PiS usiłujących umniejszyć znaczenie KPO, a więc i swoją winę za możliwe odcięcia naszego kraju od tych wielkich pieniędzy.
Czytaj więcej
Fundusz Odbudowy się nam nie opłaca - głosi minister Zbigniew Ziobro. - Skąd te szacunki? Naszym zdaniem jest odwrotnie - odpowiadają ekonomiści.
Na argument Solidarnej Polski, że KPO to „kredyt, który ma cechy lichwy” pani minister finansów odpowiada, że koszt zaciągnięcia przez całą Unię kredytu na instrument, z którego wypłacane będą pieniądze, to w pierwszym półroczu tego roku 1,24 proc. (dodam, od siebie, że rentowność polskich obligacji 10-letnich to obecnie 6,9 proc.; w październiku sięgała nawet 9 proc.). Na postulat działaczy SolPolu, by przedstawić (w domyśle, niekorzystny) bilans finansowy obecności Polski w Unii, minister Rzeczkowska odpowiada krótko: od 2004 roku otrzymaliśmy 226 mld euro, a wpłaciliśmy 76 mld euro składki. Itd., itp.
Z SolPolem – choć także nie wprost – polemizuje dziś też Piotr Arak, czyli dyrektor, było nie było, nadzorowanego przez premiera Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Arak przypomina na Twitterze swój niedawny tekst z „Rzeczpospolitej”: „Polska nie mogła i nie może tak tanio zaciągać zobowiązań jak cała UE i dlatego KPO to okazja”. Jest też wiceminister finansów Artur Soboń z sensownym argumentem, że KPO to dla Polski dodatkowe 0,6 proc. PKB w 2023 r. i 1 proc. w kolejnych latach.