Choć obóz rządzący przekonuje, że konsultacje w sprawie ustaw sądowych niezbędnych do wypełnienia kamieni milowych idą – mimo okresu świąteczno-noworocznego – pełną parą, wyraźnie widać, że coś się w pisowskim walcu zacięło. Wszak ustawa uzgodniona z KE, którą złożono w Sejmie w połowie grudnia, miała błogosławieństwo Jarosława Kaczyńskiego. Jednak okazało się, że natrafiła na silny opór. Wcale nie byli nią zachwyceni posłowie obecni na niedawnym posiedzeniu klubu PiS, a po oficjalnym sprzeciwie zgłoszonym przez prezydenta Andrzeja Dudę wycofano ją z porządku obrad.
Przeciwnicy premiera Mateusza Morawickiego przekonują, że to wszystko jego wina, bo z nikim nie konsultował ustawy wcześniej. Ale on działał w ramach mandatu, który dał jemu i ministrowi ds. europejskich Szymonowi Szynkowskiemu vel Sękowi sam Jarosław Kaczyński. A zatem widać wyraźnie, że wola prezesa Kaczyńskiego nie wystarcza już do przeprowadzenia ustaw. I to nie dlatego, że – jak przekonują z kolei ziobryści – Morawiecki oszukuje i zwodzi Kaczyńskiego, ale dlatego, że PiS jest już zupełnie inną partią niż kiedyś. Pod koniec siódmego roku rządów władza prezesa nad PiS jest mocno ograniczona.
Czytaj więcej
Komendant główny polskiej policji nieomal wysadzający się w powietrze w swoim gabinecie otrzymanym w prezencie granatnikiem, występujący następnie w roli osoby poszkodowanej w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę, jest doskonałą metaforą polskiego państwa AD 2022.
Widać to też dobrze po sprawie komendanta głównego policji. Wybuch w biurze generała Jarosława Szymczyka był katastrofą. Nie tylko z punktu widzenia pirotechniki i bezpieczeństwa – na szczęście generałowi nic poważnego się nie stało. Przede wszystkim to katastrofa z punktu widzenia wizerunku partii rządzącej. W samym rządzie nie brakowało osób, które uważały, że dla dobra obozu rządzącego generał musi się pożegnać ze stanowiskiem. Takie rozwiązanie jednak wykluczył szef MSWiA Mariusz Kamiński, który wychodzi z założenia, że swoich trzeba bronić za wszelką cenę.
Jeden z moich rozmówców z rządu porównał trzymanie na stanowisku Szymczyka do kolejnych samobójczych ruchów, które wykonywała w latach 2014-2015 Platforma Obywatelska. Bo z wizerunkowego punktu widzenia sprawa wybuchu w komendzie głównej jest nie od obrony. Historia z granatnikiem trafiła do dowcipów, memów, żyje własnym życiem, sprawiając, że obóz władzy zostaje jako taki ośmieszony, co nie pomaga mu w i tak trudnej sondażowo i gospodarczo sytuacji.