Jędrzej Bielecki: Trzeciej oferty może nie być

Francja potrzebuje Polski, aby przekonać Unię, że energia jądrowa ma przyszłość. Warszawa może to wykorzystać w sporze o praworządność.

Publikacja: 03.01.2022 19:11

Jędrzej Bielecki: Trzeciej oferty może nie być

Foto: JOHN THYS / AFP

Z pozoru sprawa ma charakter techniczny. Chodzi o określenia (taksonomia), które źródła energii są przyjazne dla środowiska, a które są szkodliwe i powinny być wygaszane. Francja, która z inicjatywy de Gaulle'a postawiła na atom w produkcji elektryczności, miała sojusznika w Zjednoczonym Królestwie. Ale po brexicie równowaga sił w Radzie UE, gdzie decyzje zapadają kwalifikowaną większością głosów, zmieniła się na jej niekorzyść. Po katastrofie elektrowni w Fukushimie w 2011 r. Angela Merkel podjęła kontrowersyjną decyzję o likwidacji elektrowni atomowych (ostatnie znikną w Niemczech za rok). Podobnie jak Niemcy za szkodliwą dla środowiska energię jądrową uważają Hiszpania, Dania i Austria. Włochy się wahają. Kraje te wskazują, że siłownie nuklearne co prawda nie emitują dwutlenku węgla, jednak pozostawiają niezwykle toksyczne odpady.

Po stronie Paryża stanęła Belgia, Holandia, Szwecja i Finlandia. To jednak za mało, aby przeważyć opór Berlina. Stąd dla Francuzów kluczowe stało się poparcie krajów Europy Środkowej, na czele z Polską.

Czytaj więcej

Bruksela otwiera drzwi dla inwestycji w gaz i atom

Ze względu na zacofanie odziedziczone po okresie komunistycznym, w tym w szczególności uzależnienie od węgla, Warszawa i bez namowy Paryża musi popierać rozwój energetyki jądrowej. Na samych źródłach odnawialnych bowiem jeszcze długo nowoczesnej energetyki nie zbudujemy. Niemniej niespodziewana płaszczyzna porozumienia z Emmanuelem Macronem (przez wiele lat najważniejszym krytykiem rządu PiS w Unii) może być wykorzystana dla przełamania kryzysu w relacjach z Brukselą na zupełnie innym obszarze: praworządności.

Na nieco ponad trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi nad Sekwaną francuskiemu prezydentowi porozumienie z Polską byłoby szczególnie na rękę. A to dlatego, że bardzo duża część francuskiego elektoratu stała się mocno eurosceptyczna i kibicuje ekipie Mateusza Morawieckiego w starciu z Brukselą. Przezwyciężenie tego sporu wytrąciłoby broń z rąk Marine Le Pen, Erica Zemmoura i Valérie Pécresse – najgroźniejszych rywali obecnej głowy państwa. W chwili, gdy Francja sprawuje półroczne przewodnictwo w UE, taki sukces Macron mógłby sprzedać jako dowód, że Francuzi wciąż skutecznie potrafią kierować Wspólnotą. Zapłacą więc w zupełnie innym obszarze, jakim jest praworządność.

Transakcja jest dla Polski tym korzystniejsza, że bez mocnego poparcia innych krajów Francja będzie skazana na coraz bardziej wątpliwy kompromis z Niemcami, który obok atomu zaliczy także gaz do zielonych źródeł energii. A to wróży dalsze uzależnienie od Rosji, skąd już teraz płynie trzy czwarte tego surowca do Unii.

Do porozumienia jednak nie dojdzie, jeśli w polskim rządzie wciąż będzie dominowało ideologiczne podejście do porozumienia z Brukselą. Jesienią za sprawą Merkel Warszawa mogła uwolnić wypłatę z Funduszu Odbudowy za samą obietnicę likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przywrócenie odsuniętych sędziów. Górę wzięła jednak licytacja między Zbigniewem Ziobrą i Mateuszem Morawieckim, kto bardziej przypodoba się radykalizmem Jarosławowi Kaczyńskiemu. Paryż oferuje dziś drugą szansę na ugodę. Trzeciej, za rządów PiS, może nie być.

Z pozoru sprawa ma charakter techniczny. Chodzi o określenia (taksonomia), które źródła energii są przyjazne dla środowiska, a które są szkodliwe i powinny być wygaszane. Francja, która z inicjatywy de Gaulle'a postawiła na atom w produkcji elektryczności, miała sojusznika w Zjednoczonym Królestwie. Ale po brexicie równowaga sił w Radzie UE, gdzie decyzje zapadają kwalifikowaną większością głosów, zmieniła się na jej niekorzyść. Po katastrofie elektrowni w Fukushimie w 2011 r. Angela Merkel podjęła kontrowersyjną decyzję o likwidacji elektrowni atomowych (ostatnie znikną w Niemczech za rok). Podobnie jak Niemcy za szkodliwą dla środowiska energię jądrową uważają Hiszpania, Dania i Austria. Włochy się wahają. Kraje te wskazują, że siłownie nuklearne co prawda nie emitują dwutlenku węgla, jednak pozostawiają niezwykle toksyczne odpady.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich