Głodny ma poczuć się sytym, zniewolony wolnym, biedny zamożnym, chory uzdrowionym, skrzywdzony dowartościowanym, a rozczarowany wrócić do domu z poczuciem sprawiedliwości. To nie historie biblijne czy seans psychoterapii, to doroczna wielka konferencja prasowa prezydenta Rosji. Nie padło żadne pytanie, na które nie potrafił przekonująco odpowiedzieć i udowodnić, że czarne jest białym, a białe czarnym.

Nie dał się zbić z tropu, gdy dziennikarz Echa Moskwy przeczytał z komórki pytanie przekazane przez niezaproszonego na konferencję redaktora niezależnej „Nowej Gazety" Dmitrija Muratowa. Tegoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla zapytał o postępy poszukiwań mocodawców zabójców Borysa Niemcowa i Anny Politkowskiej. Putin zapewniał obecnych na sali, że osobiście nadzorował śledztwo w tych sprawach, a mocodawców na pewno znajdą, jeżeli tacy rzeczywiście są. Gdy został zapytany o Nawalnego, przekonywał, że próbował ustalić przyczyny jego otrucia, ale to Niemcy i Francja „nie chciały współpracować". Za co siedzi? Rzecz jasna za przestępstwo. Na pytanie dotyczące torturowania skazanych w więzieniach oznajmił, że dzieje się to nie tylko w Rosji, ale też w wielu innych krajach. Podobnie jak inflacja czy szalejący kryzys gospodarczy – przecież to zjawisko światowe.

Czytaj więcej

Putin przez 4 godziny i 8 minut mówił o NATO, gazie i torturach

Czekał na pytanie o Ukrainę i się doczekał. Zaczął więc wykład ze współczesnej historii, jak Rosja została oszukana przez NATO po upadku ZSRR i jak sojusz zbliża się do granic jego kraju. Powtórzył treść wystosowanego wcześniej ultimatum dla Zachodu i jednoznacznie zasugerował, że nie pozwoli na dalsze poszerzenie NATO na wschód. W jaki sposób? Nie sprecyzował. Ale siedząc na tle wielkiej mapy świata, demonstrował, że liczy się tylko z wybranymi i że to z nimi Rosja będzie rozmawiała o przyszłości kontynentu.

Czy byli na konferencji niezależni od Kremla dziennikarze? Byli. Ale korespondentka brytyjskiego Sky News w zasadzie powtórzyła pytanie o Ukrainę zadane wcześniej przez dziennikarza BBC. I po raz drugi posłuchała prawdy Putina. Do głosu dopuszczono jeszcze włoskiego dziennikarza, ale jego interesowały relacje pomiędzy Rzymem a Moskwą. Nic nie zaskoczyło 69-letniego przywódcy, który po czterech godzinach mówienia wyglądał na mniej zmęczonego niż obecni na sali dziennikarze.