To rozstrzygnięcie SN będzie miało doniosłe znaczenie, ponieważ do rozpowszechniania utworów coraz częściej dochodzi w internecie.
Sąd Własności Intelektualnej – SA w Warszawie skierował do SN pytanie prawne, czy na wniosek właściciela (dysponenta) praw autorskich sąd może wezwać dystrybutora usług internetowych do ujawnienia imion i nazwisk osób obracających plikami z naruszeniem praw autorskich.
Seriale na dziko
Berlińska firma Crystalis Entertainment UG, wyłącznie uprawniona do dystrybucji trzech popularnych seriali, wystąpiła do warszawskiego Sądu Okręgowego, by nakazał znanemu w Polsce dostawcy telewizji cyfrowej i internetu ujawnić dane osobiste abonentów tej sieci, którzy wykorzystując dość skomplikowany program, pobierali filmy i dzielili się nimi z użytkownikami w tzw. roju.
Czytaj więcej
Rozwój internetu daje impuls do najróżniejszych przejawów twórczości, budzących pytania nie tylko natury prawnej.
SO nie miał wątpliwości, że berlińska firma posiada majątkowe prawa autorskie do seriali i niezbędne jest dla niej uzyskanie danych o naruszycielach, aby mogła ich pozwać. Tym bardziej że stopień naruszeń był znaczny, grupa użytkowników liczyła czasem co najmniej kilka tysięcy, a ich IP prowadziły do sieci warszawskiej spółki. Ta odmówiła ujawnienia danych, powołując się przede wszystkim na tajemnicę telekomunikacyjną.