Z badania IQS dla Digital Care wynika, że elektronika to 43 proc. reklamacji, nieco poniżej 40 proc. wskazań zebrały odzież i obuwie. Tylko 12 proc. zgłaszało je w przypadku żywności, a usługi mają poniżej 10 proc. (w tym najwięcej, bo 9 proc. zrobiło to w przypadku firm telekomunikacyjnych, ale już banków – 4 proc., a 3 proc. wskazało usługi zdrowotne).
Chcemy coraz więcej
– Sieci handlowe wiele zrobiły, jeśli chodzi o podnoszenie świadomości konsumentów, wprowadziły też zachodnie standardy w tym zakresie, co przekłada się na to, że konsumenci chcą częściej o swoje prawa się upominać – mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – W efekcie takich sytuacji zapewne będzie więcej, co jest pozytywną zmianą dla rynku.
Inni eksperci zwracają uwagę, że mniejsza popularność reklamacji wynika zazwyczaj z kiepskich doświadczeń większości konsumentów z nimi związanych sprzed lat. – Świadomość rośnie, a część producentów chce, by było jak 20 lat temu – uważa Agnieszka Górnicka, prezes firmy badawczej Inquiry. – Chcemy dłużej korzystać z zakupionych towarów, skoro za nie zapłaciliśmy. To też trend ekonomiczny, po co ciągle wyrzucać. W tym kontekście też pojawia się wątek reklamacji – dodaje. W efekcie firmy mogą potraktować swoje otwarcie na naprawianie potencjalnych usterek jako coś, czym mogą się na tle konkurencji wyróżnić.
Czytaj więcej
Zwroty zakupów będą w Biedronce łatwiejsze. Terminy zwrotów zostaną wydłużone i będą już takie, jak u największych konkurentów.