Czy dla szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Ukraina jest najważniejszym tematem?
W polskiej polityce zagranicznej najważniejsze jest teraz bezpieczeństwo. A jeśli tak, to tematów produkcji amunicji i Ukrainy nie można pominąć.
Powiedział pan, że powinniśmy być bardziej asertywni wobec Ukrainy. Co to znaczy?
Wsparcie na wojnie jest obszarem, w którym Ukrainie należy się bezwarunkowa pomoc i jeszcze większe zaangażowanie, niż jest. Pokazuję to też swoim działaniem. Dzisiaj to oznacza dostarczenie amunicji. Ale są dziedziny życia i współpracy, które będą podlegały normalnemu procesowi negocjacji. To kwestie związane z wchodzeniem Ukrainy do Unii Europejskiej i z relacjami Ukrainy z Unią. I tu potrzebna jest asertywność i normalność. Ukraina przejdzie tę samą drogę, którą przechodziliśmy my, Polacy, i nasza gospodarka. To rzeczowe negocjacje, a nie nerwowe ruchy, i dotyczą rozwiązań w sferze gospodarczej na dziesiątki lat, a nie na chwilę.
Czytaj więcej
Ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w atakowanej przez hitlerowców Wielkiej Brytanii: zaatakowane przez agresora państwo musi funkcjonować jak gdyby nigdy nic.
Takie negocjacje są możliwe w czasie, kiedy trwa wojna?
Tak. Inaczej się nie da. W naszym interesie jest, by Ukraina szybko weszła do UE. W związku z tym negocjacje muszą się zacząć się niedługo.
To może być dla Ukraińców trudne: przestawić gospodarkę na warunki wojenne i równocześnie prowadzić negocjacje o zasadach na czas pokoju. Czy powinni się inaczej nauczyć myśleć o gospodarce, korupcji, szarej strefie?
Ukraińcy mają dwa tematy do przepracowania w gospodarce: korupcja i oligarchowie. W obu przypadkach najbardziej użytecznym instrumentem będzie sam proces negocjacji z UE. Regulacje europejskie będą mocno pomagały Ukraińcom i tym, którzy z nimi chcą współpracować.