Wynik wyborów przepędzi gołębie z Rady Polityki Pieniężnej

Gwałtowne umocnienie złotego po wyborach to nie tylko wyraz wiary inwestorów w bliskie odblokowanie KPO, ale też zmiany ich oczekiwań co do ścieżki stóp procentowych.

Aktualizacja: 17.10.2023 06:27 Publikacja: 17.10.2023 03:00

Wstępne wyniki wyborów spowodowały przyspieszenie aprecjacji złotego, która trwała od początku paźdz

Wstępne wyniki wyborów spowodowały przyspieszenie aprecjacji złotego, która trwała od początku października

Foto: Bloomberg

W poniedziałek euro momentami kosztowało niewiele ponad 4,45 zł, najmniej od sierpnia, w porównaniu z około 4,54 zł w piątek. Wstępne wyniki wyborów spowodowały więc przyspieszenie aprecjacji złotego, która trwała od początku października i też była częściowo związana z rosnącym prawdopodobieństwem tego, że obóz Zjednoczonej Prawicy nie będzie w stanie utrzymać się u władzy przez trzecią kadencję.

Czytaj więcej

Finanse publiczne pod presją obietnic wyborczych

Perspektywa zmiany rządu wpływa na kurs waluty z kilku powodów. Po pierwsze, zwiększa szanse na to, że odblokowane zostaną fundusze na realizację KPO, i zmniejsza ryzyko, że Polska utraci tę część funduszy z regularnego budżetu UE na lata 2021–2027, której wypłaty powiązane są z przestrzeganiem zasad praworządności. Napływ środków w euro, które będą wymagały przewalutowania, będzie mechanicznie prowadził do umocnienia złotego, co rynek dyskontuje z wyprzedzeniem. Poprawia też, choć nieznacznie, perspektywy wzrostu polskiej gospodarki. Ekonomiści szacują zwykle, że odblokowanie KPO z czasem doda około 0,3 pkt proc. do rocznej dynamiki PKB. To pośrednio sprzyja polskiej walucie.

Odblokowanie KPO pomoże polskiej gospodarce

Kolejnym powodem umocnienia złotego w reakcji na wstępne wyniki wyborów jest napływ zagranicznego kapitału na warszawską giełdę, którego przejawem był poniedziałkowy wystrzał głównych indeksów akcji (patrz niżej).

Istotną, choć mniej widoczną na pierwszy rzut oka przyczyną umocnienia polskiej waluty tuż przed wyborami i po nich jest także zmiana rynkowych oczekiwań co do ścieżki stóp procentowych. W ostatnich tygodniach wielu ekonomistów, w tym z zagranicznych instytucji finansowych (to w tym kontekście o tyle ważne, że ich analizy wpływają na decyzje zagranicznych inwestorów), oceniało, że po wyborach – i to niezależnie od ich wyniku – zmieni się funkcja reakcji Rady Polityki Pieniężnej. W tej optyce ostatnie decyzje RPP, czyli dwie z rzędu obniżki stóp procentowych, w tym jedna zaskakująco gwałtowna, nie miały uzasadnienia makroekonomicznego. Ich celem było pokazanie, że kryzys inflacyjny w Polsce się skończył i wraca normalność. To zaś miało pomóc wspomóc PiS w kampanii wyborczej. Prezes NBP Adam Glapiński nie krył nawet specjalnie swojego politycznego zaangażowania. W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” na tydzień przed wyborami mówił, że kontynuacja rządów Zjednoczonej Prawicy to gwarancja stabilności, a zmiana władzy będzie oznaczała chaos. Koniec kampanii możne oznaczać, że teraz w funkcji reakcji RPP znów większą wagę niż wspieranie rządu będzie miała walka z inflacją. Ta zaś, choć spada, pozostaje daleka od celu NBP na poziomie 2,5 proc. Wedle dominujących dziś prognoz przy obecnym nastawieniu RPP nie udałoby się tego celu osiągnąć nawet w 2025 r.

Czytaj więcej

Powyborczy wystrzał akcji spółek Skarbu Państwa

Część obserwatorów polityki pieniężnej idzie nawet dalej: uważa, że w razie wygranej opozycji ta większość członków Rady, która sympatyzuje z prezesem NBP, przestanie przejmować się kondycją gospodarki i ryzykiem wzrostu bezrobocia, które – obok spadku inflacji – miało być uzasadnieniem ostatnich obniżek stóp procentowych. Ekonomiści z banku Goldmana Sachsa przypominają w tym kontekście, że prezes Glapiński, gdy był członkiem RPP w latach 2010–2016, uchodził za jastrzębia, tzn. preferował bardziej restrykcyjną politykę pieniężną niż inni członkowie tego gremium. Przykładowo, głosował przeciwko obniżce stóp procentowych z 2 do 1,5 proc. w marcu 2015 r.

Rośnie prawdopodobieństwo, że po jednej obniżce stóp RPP wstrzyma się z łagodzeniem polityki pieniężnej

Scenariusz, w którym RPP wróci do podwyższania stóp procentowych, dopuszczają nieliczni ekonomiści. Rośnie jednak prawdopodobieństwo, że po jeszcze jednej obniżce stóp w listopadzie Rada wstrzyma się z dalszym łagodzeniem polityki pieniężnej. Widać to w notowaniach kontraktów terminowych na stawki WIBOR, które są powiązane ze stopą referencyjną NBP. Już od kilku tygodni rynek wycofuje się z oczekiwań na dalsze zdecydowane luzowanie polityki pieniężnej, które pojawiły się po wrześniowej decyzji RPP. Obecnie inwestorzy zakładają, że za pół roku trzymiesięczny WIBOR będzie w okolicy 5,1 proc., w porównaniu z 5,7 proc. obecnie. Dwa tygodnie temu oczekiwany był spadek tej stawki w półrocznym horyzoncie do 4,3 proc.

Czytaj więcej

Inflacja bazowa spadła we wrześniu. NBP podał najnowsze dane

Paradoksalnie, przesuwanie się w górę oczekiwanej ścieżki stóp procentowych prowadzi do spadku kosztu kredytu dla rządu. Napływ kapitału zagranicznego pcha bowiem w górę ceny obligacji skarbowych, czyli obniża ich rentowność. Obecnie rentowność dziesięciolatek wynosi około 5,65 proc., podczas gdy tydzień temu była w okolicy 6 proc. To na dłuższą metę również powinno wspierać notowania polskiej waluty o tyle, o ile będzie zmniejszało obawy o kondycję finansów publicznych Polski.

To wszystko nie oznacza, że polska waluta ma przestrzeń do znaczącej aprecjacji. W to analitycy na ogół wątpią. Zmalało jednak prawdopodobieństwo tego, że czeka nas powolny dryf kursu euro w górę.

W poniedziałek euro momentami kosztowało niewiele ponad 4,45 zł, najmniej od sierpnia, w porównaniu z około 4,54 zł w piątek. Wstępne wyniki wyborów spowodowały więc przyspieszenie aprecjacji złotego, która trwała od początku października i też była częściowo związana z rosnącym prawdopodobieństwem tego, że obóz Zjednoczonej Prawicy nie będzie w stanie utrzymać się u władzy przez trzecią kadencję.

Pozostało 92% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska