– Myślę, że biorąc pod uwagę pozycję klienta, zmiany będą w zasadzie bardzo niewielkie – odpowiada Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – To techniczna reforma, która moim zdaniem nie obniży kosztów pożyczania dla klientów – ocenia Marcin Materna, analityk BM Banku Millennium. – Nie ma więc sensu, by Polacy wyczekiwali jej z niecierpliwością – dodaje jeden z ekonomistów.
Jakie skutki dla kredytobiorców
Przypomnijmy, że reforma wskaźników referencyjnych to efekt unijnych rozporządzeń, zgodnie z którymi kraje UE, w tym Polska, muszą odejść od wskaźników z rodziny IBOR (Interbank Offered Rate) na rzecz wskaźników typu RFR (czyli risk free rate). Co to oznacza dla tych, którzy już kredyty mieszkaniowe spłacają? Po pierwsze nastąpi zmiana zapisów w niektórych umowach kredytowych, tam gdzie oprocentowanie zapisano jako WIBOR+marża. Zmiana ta powinna odbywać się niejako automatycznie dla klientów, bez konieczności wizyty w banku, nowych umów itp. (tak jak było w przypadku zmiany stawki LIBOR w kredytach CHF na SARON).
Jeśli nowy wskaźnik będzie niższy (lub wyższy) niż WIBOR, resort finansów będzie zobowiązany wyliczyć tzw. spread korygujący, tak żeby na reformie nikt nie stracił (np. banki), ani też nikt nie zyskał. W efekcie więc wysokość raty do spłaty w zasadzie nie powinna się zmienić.
Jak zmienia się rata
Delikatnie może zmienić się z kolei tempo, w jakim wysokość rat nadąża za zmianami stóp procentowych NBP. WIBOR jest wskaźnikiem wyprzedzającym, uwzględniającym potencjalne zmiany stóp. Gdy jesteśmy w okresie podwyżek, stosunkowo szybko przekłada się to na wzrost miesięcznych obciążeń kredytowych, a gdy Rada Polityki Pieniężnej wchodzi w cykl obniżek – stosunkowo szybko widać też jej spadek.
Nowy indeks będzie wskaźnikiem „patrzącym w tył”, uwzględniając aktualną sytuacją rynkową. – A to oznacza, że gdy stopy procentowe faktycznie idą w górę, to kredytobiorcy z pewnym opóźnieniem widzą wzrost rat. Ale gdy stopy idą w dół, to też później widzą spadek – wyjaśnia Michał Sobolewski. – W dłuższym okresie wszystko się jednak wyrównuje.
Po ile nowe kredyty?
A co z nowymi kredytami, opartymi na nowej stawce referencyjnej? Jeśli będzie niższa, to czy hipoteki będą po prostu tańsze? – To kluczowe pytanie – przyznaje Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Wiele zależy tu od banków, ich polityki co do marż, strategii cenowych, oczekiwań kształtowania się sytuacji rynkowej i wyników finansowych w długim okresie itp, itd. – - Niemniej co do zasady, oprocentowanie kredytów nie zależy od wartości danego wskaźnika referencyjnego – zaznacza Turek. Jak wyjaśnia, bank musi kalkulować stawki tak, by po potrąceniu kosztów pozyskania pieniądza i kosztów ryzyka, kredytowy biznes był dla niego opłacalny.