To, że tegoroczny przegląd był słaby – to niemal powszechna opinia w gdyńskich kuluarach. Kilka filmów z konkursu głównego sprawiało wrażenie amatorskich, niedomyślanych wprawek. Nawet gdy poruszały ważne tematy. Powtarzały się też uwagi, że w konkursie „Perspektywy", stworzonym przez dyrektorkę festiwalu Joannę Łapińską dla filmów, które nie zmieściły się w szesnastce zakwalifikowanej do konkursu głównego – pojawiły się tytuły lepsze od ubiegających się o Złote Lwy.
Złote Lwy dla Agnieszki Holland
Złotymi Lwami jurorzy pod przewodnictwem aktorki Małgorzaty Zajączkowskiej uhonorowali twórców „Zielonej granicy” – Agnieszkę Holland (nieobecną na festiwalu) oraz producentów Marcina Wierzchosławskiego i Freda Bernsteina. Te Lwy im się należały, choć tak naprawdę w zeszłym roku. Podczas poprzedniego festiwalu gdyńskiego środowisko filmowe stanęło murem za prześladowaną przez PiS-owską władzę Agnieszkę Holland, ale jej „Zielonej granicy” w konkursie nie było. Holland zaś nie zgodziła się na pokaz specjalny.
Czytaj więcej
Wspaniała nagroda: Wojciech Marczewski jest dziś jednym z ostatnich wielkich autorytetów w środowisku filmowców.
Producenci zgłosili „Zieloną granicę” do konkursu w tym roku. I tak do walki o Złote Lwy stanął obraz, który miał już na koncie zdobytą rok temu nagrodę specjalną na festiwalu w Wenecji i trzy nominacje do Europejskich Nagród Filmowych. Dramatyczna relacja z granicy polsko-białoruskiej poza Złotymi Lwami zdobyła też w Gdyni nagrodę publiczności – wcześniej zresztą widzowie zagłosowali za Holland wysoką frekwencją w kinach – a także za dźwięk dla Romana Dymnego. Ogromnie ważny film został uhonorowany o rok za późno, ale przecież sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wciąż przynosi niejedną tragedię.
Srebrne Lwy dla „Dziewczyny z igłą"
Srebrne Lwy przypadły „Dziewczynie z igłą” Magnusa von Horna, która trzy miesiące temu trafiła do głównego konkursu canneńskiego i zebrała tam świetne recenzje światowej prasy. W Gdyni startowała we własnej klasie. Akcja toczy się w Kopenhadze po I wojnie światowej. W mrocznej opowieści o tragedii kobiety, która nie jest w stanie samotnie wykarmić i wychować własnego dziecka, von Horn zadał ważne pytania: o społeczeństwo, w którym nie ma równości, o tragedie, jakie przynosi wojna, o życie ludzi ubogich, słabych, nieradzących sobie z otaczającą ich rzeczywistością; o świat, w którym aborcja jest nielegalna.