Przed wtorkową inauguracją w Cannes czuje się już atmosferę festiwalu. Przed wielkimi hotelami wyrastają billboardy z reklamami filmów, po bulwarze Croisette, rue d’Antibe i uliczkach prowadzących w stronę morza coraz więcej osób nosi festiwalowe akredytacje.
To pierwsza filmowa impreza w Cannes, która po pandemii będzie się odbywać bez żadnych ograniczeń. – W czasie pandemii kino zmieniło się, ale jest tak samo silne jak zawsze – mówi dyrektor artystyczny festiwalu Thierry Fremaux. – Lockdowny sprawiły, że nie mogło się ono bronić przed ekspansją streamingu. Czytaliśmy prognozy, że widzowie już nigdy nie będą oblegać kin, że chcą oglądać wyłącznie seriale. Ale publiczność wróciła, i to szybciej, niż się spodziewali producenci i dystrybutorzy.
Niechęć do platform
Kilka lat temu to właśnie Cannes wydało wojnę streamingowi. Szefowie festiwalu przyjęli zasadę, że w konkursie nie może znaleźć się film, który nie ma dystrybucji w kinach. W ten sposób wdali się w konflikt z Netfliksem, który do dziś tu nie powrócił.
Czytaj więcej
4 czerwca będzie miał premierę w HBO Max serial „The Idol” z udziałem jednej z największych gwiazd pop oraz Lily-Rose Depp, córki Johnny'ego.
Wykorzystali to organizatorzy imprezy w Wenecji, nie stawiając żadnych warunków poza jakością dzieła i szeroko otwierając drzwi przed jednym z najciekawszych dziś producentów. A Cannes na razie dogaduje się z Apple, które zdecydowało się na kinową dystrybucję swoich hitów.