Niedorzeczny „Obcy: Przymierze”

Nowa produkcja Ridley Scotta o Alienie jest do bólu schematyczna i pełna trików z kina klasy C.

Aktualizacja: 13.05.2017 12:57 Publikacja: 13.05.2017 09:07

Foto: 20th Century Fox

Minęło już 38 lat od premiery „Ósmego pasażera Nostromo”, kiedy to Sigourney Weaver po raz pierwszy wcielała się w postać Ripley i walczyła z drapieżnymi istotami z kosmosu. Fenomen tamtego horroru opierał się na niedopowiedzeniach. Obcy mordował z zaskoczenia, często ukryty dla oka widza. Z czasem jednak przybywało makabry na ekranie. Przesada była najdotkliwiej odczuwalna w części czwartej „Obcy: Przebudzenie” z 1997 roku, po której wydawało się, że to już koniec serii. Ale nie w Hollywood.

„Prometeusz” Ridleya Scotta z 2012 roku stanowił ambitną próbę nowego otwarcia filmowego cyklu. Nie do końca udaną, ale na swój sposób odświeżającą i dobrze zagraną (m. in. Michael Fassbender i Noomi Rapace). Scenarzyści stawiali na tradycyjne kino grozy, a zarazem podejmowali nowe wątki, choć nie ustrzegli się wpadek i schematów.

Niestety w kontynuacji „Prometeusza”, która nosi tytuł „Obcy: Przymierze” i właśnie weszła do kin, jest znacznie więcej niedorzeczności. Fabuła filmu jest tak szablonowa, jak gdyby wygenerował ją program komputerowy. Mamy załogę statku kosmicznego, która leci na podobną do Ziemi planetę, by stworzyć na niej kolonię.

 

Na ekranie widzimy klasyczną grupę bohaterów: rubasznego wesołka, twardych zabijaków, wrażliwą dziewczynę, zasadniczego dowódcę, bystrego eksperta od technologii i mądrą profesor botaniki. Załoga odbiera podczas podróży tajemniczy sygnał i daje się zwabić w pułapkę, gdzie oczywiście czeka na nich Obcy, który zaczyna ich po kolei zabijać. W tym miejscu można w zasadzie skończyć, bo podobnych historii widzieliśmy już dziesiątki.

Jednak nie tylko schematyczność filmu stanowi problem. Wiele scen w „Przymierzu” przywodzi na myśl najgorsze horrory klasy C. Obrzydliwe, krwawe i równie nieskładne. Scenariusz zdaje się kierować zasadą mówiącą, że jeśli gdzieś czyha oczywiste niebezpieczeństwo, to bohaterowie muszą tam wejść, żeby w końcu je wywołać. Dotykają wszystkiego, co wygląda podejrzanie i zaglądają tam, gdzie każdy normalny człowiek bałby się zajrzeć. Zachowują się bezmyślnie, a nawet potrafią się poślizgnąć na plamie krwi jak na skórce od banana w dawnych slapstickowych komediach.

W odróżnieniu od poprzednich części teraz Obcy już nie potrzebuje wiele czasu by zagnieździć się w ciele człowieka i urosnąć. Kosmiczna istota wbrew logice rośnie w przyspieszonym tempie wraz z każdym ujęciem. Zresztą okazuje się, że w zasadzie Obcy potrafi zagnieżdżać swoje komórki w ludzkim ciele przez powietrze. Jednym słowem zero konsekwencji, logiki oraz jakiegokolwiek ładu i składu.

Oczywiście są w filmie detale, na temat których fani „Obcego” będą dyskutować miesiącami. Choćby o nowym wyglądzie potwora, o Xenomorphach, o planecie Inżynierów, o budowie statku kosmicznego i nowej wersji androidów. Jednak ten film nie wydaje się tego wszystkiego wart. Podobnie jest z licznymi odniesieniami do klasycznych dzieł kultury: „Raju utraconego” Johna Miltona, muzyki Wagnera czy wyrafinowanej warstwy wizualnej odwołującej się do malarskich wyobrażeń zaświatów i piekła. To wszystko pozostawia obojętnym w obliczu słabej fabuły.

Zadziwiające, że Ridley Scott, który jeszcze w 2015 roku nakręcił bardzo udanego „Marsjanina”, zrealizował teraz tak niedobrą produkcję, dewastującą legendę jednego ze swoich najlepszych filmów w karierze. Być może w obliczu miałkości „Obcego: Przymierze”, wiadomość o tym iż nową wersję „Łowcy androidów” ostatecznie reżyseruje Denis Villeneuve, a nie Scott, nie jest wcale taką złą wiadomością?

Minęło już 38 lat od premiery „Ósmego pasażera Nostromo”, kiedy to Sigourney Weaver po raz pierwszy wcielała się w postać Ripley i walczyła z drapieżnymi istotami z kosmosu. Fenomen tamtego horroru opierał się na niedopowiedzeniach. Obcy mordował z zaskoczenia, często ukryty dla oka widza. Z czasem jednak przybywało makabry na ekranie. Przesada była najdotkliwiej odczuwalna w części czwartej „Obcy: Przebudzenie” z 1997 roku, po której wydawało się, że to już koniec serii. Ale nie w Hollywood.

Pozostało 86% artykułu
Film
Aurum Film broni się przed zarzutami: „Ministranci” pionkiem w grze między PISF a Ministerstwem Kultury?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Film
Powstanie nowa wersja słynnej „Muchy” Davida Cronenberga
Film
Sprawa Karoliny Rozwód. Obraduje Rada PISF-u
Film
„Imago" nareszcie w polskich kinach: Kobieta niezależna i zbuntowana
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Film
Rekomendacje filmowe: Iran, Watykan i Trójmiasto końca lat 80.
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni