Początek nowego roku znów przydusza kulturę, a do precedensowego przypadku obrony przed zakażeniami doszło w Belgii, gdzie tuż przed świętami premier ogłosił, że kina i teatry w tym kraju zostają zamknięte z powodu nasilenia zachorowań wywołanych przez omikron. Producent teatralny Mathieu Pint wystąpił jednak do sądu, gdzie orzeczono, że „rząd nie przedstawił dowodów, iż placówki kulturalne są specjalnie niebezpieczne dla ludzkiego życia i zdrowia i że powodują rozprzestrzenianie się koronawirusa”. W związku z tym ograniczona została tylko liczba widzów w salach – do maksimum 200 osób w pełni zaszczepionych i noszących maseczki.
W Norwegii i Islandii z kolei publiczność na wszelkich wydarzeniach kulturalnych nie może przekraczać 50 osób.
Festiwale i nagrody
Cierpią też festiwale, bo restrykcje i lęk przed piątą falą robią swoje. Przynajmniej do połowy stycznia pozostaną zamknięte kina w Holandii, co organizatorów słynnej filmowej imprezy w Rotterdamie zmusiło do zmiany formy na online’ową.
Omikron mocno dotknął USA. Organizatorzy Sundance – najważniejszego przeglądu kina niezależnego, odbywającego się w stanie Utah – początkowo mocno ograniczyli liczbę widzów na seansach, a potem ogłosili, że festiwal odbędzie się wyłącznie w sieci. Całkowicie odwołali swoją imprezę szefowie przedoscarowego festiwalu w Palm Springs.
W Niemczech restrykcje obowiązują wszędzie poza kinami – w tej sytuacji dyrektorzy Berlinale Mariette Rissenbeek i Carlo Chatrian wciąż przygotowują swój lutowy festiwal jako imprezę „na żywo”. Ale organizatorzy targów, towarzyszących berlińskiej imprezie, właśnie ogłosili, że przenoszą wydarzenie do sieci.