W 1894 roku Alfred Dreyfus, francuski oficer artylerii żydowskiego pochodzenia, został oskarżony o zdradę na rzecz Niemiec. Sąd skazał go na dożywotni pobyt w więzieniu na Wyspie Diabelskiej w Gujanie Francuskiej.
O jego uniewinnienie walczył podpułkownik wywiadu Jacques Pickard, który wykazał, że dowody przeciwko Dreyfusowi zostały sfabrykowane. Rzeczywistym zdrajcą okazał się zubożały arystokrata Charles Esterhazy, który zobowiązał się do współpracy z niemieckim przedstawicielstwem i ujawniania ważnych francuskich dokumentów. Walka o uniewinnienie Dreyfusa ciągnęła się ponad 10 lat i podzieliła francuską opinię publiczną.
Zanalizował ją Marcel Proust w „W poszukiwaniu straconego czasu”. Słynny list otwarty do władz rozpoczynający się słowami „J’acuuse!” opublikował Emile Zola. W 1995 roku afera trafiła na ekran - „Sprawę Dreyfusa” zrobił Yves Boisset. Jego film był rzetelną rekonstrukcją wydarzeń sprzed 100 lat, opartą na książce historyka Jeana-Denisa Bredina.
Sam Polański jeszcze w 2012 roku mówił, że chce nakręcić nie dramat kostiumowy, lecz opowieść szpiegowską. W jednym z wywiadów stwierdził: „Ta historia jest bardzo aktualna dzisiaj – w czasach polowania na czarownice obracających się przeciwko mniejszościom, paranoi na temat bezpieczeństwa, rozbuchanego wywiadu wymykającego się spod kontroli, kłamiących rządów i wściekłej, szukającej sensacji prasy”.