Partner relacji: Bank Ochrony Środowiska
Czy można uznać, że Zielony Ład to kompletnie inne podejście i de facto oznacza przebudowę naszej gospodarki, ale też indywidualnych biznesów?
Na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach przemawiali przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz premier Donald Tusk. Dużo w tych wystąpieniach powiedziano o Zielonym Ładzie, transformacji energetycznej, tak w kontekście pozostawienia planety przyszłym pokoleniom czystej czy zdatnej do życia, jakkolwiek byśmy tego nie definiowali, ale także w kontekście przebudowy i transformacji europejskiego przemysłu. Również w kontekście tego, aby Europa stała się bardziej suwerenna geostrategicznie, przemysłowo, obronnie niż jest w tej chwili. Do tego potrzebny jest nam Zielony Ład, transformacja energetyczna. Po to, aby europejskie firmy były bardziej konkurencyjne, produkowały przy tańszych kosztach produkcji, miały dobre warunki handlu z resztą świata. Dobre na tyle, aby mogły w tej konkurencji rywalizować i wygrywać. Europa zmierza do tego aby być czystszą, aby być zeroemisyjną do 2050 roku, ale także, aby być bezpieczną i niezależną energetycznie od węglowodorów, które dotychczas pochodziły bardzo często od naszego wschodniego sąsiada, który okazał się sąsiadem agresywnym, nie respektującym wartości, w które Europa wierzy i na których jest zbudowana. Jest to wielka transformacja.
Zawsze patrząc na wyzwania związane z Zielonym Ładem i transformacją energetyczną porównuję to do momentu, kiedy zastanawialiśmy się wszyscy jako społeczeństwo, jako aktorzy życia publicznego w Polsce przed 2004 rokiem nad tym, jakie będą konsekwencje uczestnictwa polski w Unii Europejskiej. Dzisiaj jesteśmy 20 lat od przystąpienia Polski do UE i trzeba powiedzieć, że obawy i skala wyzwań wydawała się nam wówczas ogromna, a fakty są takie, że przez ten czas przy uwzględnieniu inflacji podwoiliśmy ponad produkt krajowy brutto. Z 44 proc. średniej unijnej PKB per capita w 2004 r. doszlusowaliśmy do 82 proc. teraz. Eksport wzrósł z 260 miliardów zł w 2004 r. do ponad 1,6 biliona zł obecnie. To gigantyczny sukces, nienotowany chyba w tysiącletniej historii Polski. Teraz jak patrzę na transformację energetyczną, na Zielony Ład, który budzi wiele emocji w debacie publicznej to traktuję to jako wyzwanie, szansę, aby uczynić kolejny krok, który wprowadzi nas do rzeczywistej ekstraklasy, do ligi najwyżej rozwiniętych państw nie tylko kontynentu, ale i globu. Chyba jest to możliwe. Tak to wynika z aspiracji, które są definiowane w tych wystąpieniach, o których mówiłem, ale także w ogólnym oczekiwaniu, aby przełamać pewien impas inwestycyjny, który miał miejsce w ostatnich latach. Wiemy, że w Polsce stopa inwestycji w relacji do PKB wynosi między 16 a 17 proc. wobec 22 proc. średniej unijnej. Czekamy na ten przełom. I właśnie realizacja celów zapisanych w Zielonym Ładzie i w politykach transformacyjnych może temu służyć.
Skoro mamy pewność, że idziemy w zielone inwestycje to jawi się pytanie, jak je inicjować? Pytam w szczególności w kontekście roli sektora bankowego.
Rola sektora bankowego jest taka, aby sfinansować czy współfinansować tę zmianę, transformację w polskich przedsiębiorstwach, ale nie tylko, bo przecież jest to też administracja publiczna, samorządy terytorialne, agrobiznes, rolnictwo. Wszędzie trzeba dokonać przełomu i finansować te inwestycje. Polski sektor bankowy ma po temu możliwości. Ta luka inwestycyjna, o której mówiliśmy, spowodowała także to, że obecnie mamy udział kredytów w zagregowanym bilansie polskiego sektora bankowego na historycznie najniższym poziomie. Jako bankowcy liczymy, że popyt na kredyty ruszy wraz z inwestycjami w kolejnych kwartałach. W związku z czym polski sektor bankowy ma płynność, aby uruchomić dodatkowy strumień finansowania dla krajowej gospodarki. Szacujemy go na dziesiątki miliardów każdego roku, dlatego że luka inwestycyjna to przeszło 200 mld zł, patrząc między naszą stopą a unijną. Przyjmując więc, że finansowanie bankowe byłoby powiedzmy jedną trzecią tej luki inwestycyjnej, to należy obliczyć i uwzględnić, że sektor bankowy powinien generować kilkadziesiąt co najmniej miliardów więcej strumienia kredytowego rocznie niż teraz. I jest do tego gotowy pod kątem płynnościowym, ale także pod kątem wypłacalności, dlatego że łączny współczynnik wypłacalności polskich banków przekracza 20 proc. To bardzo wysoki poziom. Jeszcze kilkanaście lat temu przed kryzysem finansowym mówiło się, że optymalny współczynnik wypłacalności to kilkanaście procent, dwanaście, trzynaście. Dziś mamy współczynnik wypłacalności ponad dwudziestoprocentowy. Sektor jest więc gotowy.
Można powiedzieć, że mówimy wręcz o nadpłynności?
Nadpłynność to inna sprawa. To ten niski udział kredytów w aktywach. To sprawia, że banki mają setki miliardów płynnych środków, które są zainwestowane czy to w bony pieniężne banku centralnego czy w obligacje. Część z nich można przeistoczyć dodatkowo w kredytowanie dla tzw. realnej gospodarki, czyli dla mikro, małych, średnich i dużych przedsiębiorstw. Natomiast kapitały to fundusze własne, którymi dysponuje polski sektor bankowy. A współczynnik wypłacalności to relacja funduszy własnych do aktywów zważonych ryzykiem. I ta relacja wynosi w tej chwili ponad dwadzieścia procent. To bardzo wysoko. Sektor jest gotowy, aby finansować polskie przedsiębiorstwa w procesie transformacji. To jest jego główna rola jako sektora finansowego. Oczywiście to także rola wsparcia, szczególnie dla mniejszych klientów sektora bankowego. Wiadomo, że czempioni polskiej gospodarki mają siły, środki, zasoby i know-how. I będą właśnie tymi czempionami, prekursorami w wielu inwestycjach transformacyjnych. Natomiast, aby transformacja udała się w całej gospodarce, to musimy nie zapomnieć o mniejszych firmach, firmach rodzinnych, mikro-małych przedsiębiorstwach, gdzie tak zasoby środków, jak i zasoby wiedzy, świadomości na temat co należałoby zrobić są nieco mniejsze. Polska bankowość ma też do odegrania, oprócz tej ściśle związanej z finansowaniem, kredytowaniem roli, rolę wsparcia tych podmiotów, z którymi bardzo blisko relacyjnie kooperuje, w doradzeniu jak to przeprowadzić. Na co i skąd pozyskać środki, jak sensownie zaplanować inwestycje. Przykładem potężnego know-how w tym zakresie jest Bank Ochrony Środowiska, który powstał w 1991 r. razem w konglomeracie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Wojewódzkimi Funduszami Ochrony Środowiska. I jako taki ekosystem miał służyć w pierwszej fazie transformacji do poprawy stanu środowiska naturalnego w Polsce, które po latach 70., 80 XX wieku było w bardzo złym stanie. Tak się też stało. Każdego roku ze strumienia kredytów kierowanych do klientów BOŚ są to właśnie kredyty proekologiczne, czyli związane czy ze zmniejszeniem zużycia energii, czy też z produkcją energii ze źródeł czystych, odnawialnych, czy też inne inwestycje związane z oczyszczaniem ścieków, czy budową składowisk odpadów. Te kredyty w ogólnym portfelu kredytowym Banku Ochrony Środowiska stanowiły na koniec 2023 roku przeszło 40 proc. To kredyty, które kwalifikujemy specjalnymi wewnętrznymi metodologiami jako proekologiczne. Nasz cel jest taki, aby udział kredytów proekologicznych przebił w 2026 roku 50 proc. portfela.
A ile jest teraz?
Około 41-42 proc. Mamy aspiracje, aby była to ponad połowa portfela i w tym kierunku idziemy realizując politykę kredytową. Dysponujemy we wszystkich 16 centrach biznesowych w Polsce ekipą inżynierów, ekologów. Wychodzimy więc poza ściśle bankowe działanie, którym jest dostarczenie kredytu komercyjnego czy też kredytu ze wsparciem publicznym. Staramy się też od samego początku, kiedy nasz klient tj. mikro, mała, średnia czy duża firma albo samorząd terytorialny planuje działania proekologiczne, aby nasi ekolodzy, inżynierowie mogli mu doradzać, jak zrobić to najlepiej, najefektywniej, z poszanowaniem warunków brzegowych po to, aby nie było później problemu np. z otrzymaniem i rozliczeniem dotacji, we właściwym reżimie ekonomicznym. To bardzo ważne, aby inwestycje tak proekologiczne, jak inne, nie były przeskalowane, gdyż później rodzi to problemy z ich rentownością i powiedzmy spłatą. Nad tym wszystkim rzeczywiście czuwamy i mamy znakomicie wyszkolony i wykształcony personel, aby taką rolę pełnić.
A jak wygląda to od drugiej strony tj. od strony biznesu?
Rozmawiamy z właścicielami firm, z prezesami, dyrektorami w firmach. To jest ciekawe pytanie, ale to cały konglomerat przyczyn. Tu nie ma jednej prostej odpowiedzi. Gdybym miał tak pokrótce powiedzieć o najistotniejszych przyczynach, to myślę, że to po pierwsze pewnego rodzaju regulacje i obowiązki administracyjne. Za nimi stoi prawo, są wprowadzane różne normy. Przedsiębiorcy, którzy chcą kontynuować biznes czy go rozwijać muszą się po prostu do nich dostosować. Druga sprawa to fakt, że wszyscy oczekujemy, że ceny energii będą rosły z przyczyn oczywistych. Jeśli więc będą rosły to wielu przedsiębiorców stara się uodpornić na ten wzrost, bo energia jest ważnym komponentem w kosztach wytwarzania czy świadczenia usług. Trzecia sprawa jest taka, że pewnego rodzaju zachowania obok prawa i regulacji wymusza współpraca z odbiorcami, dostawcami, np. dużymi podmiotami na rynku, które już wcześniej wprowadziły zasady ISD, czyli poszanowania spraw środowiskowych i innych. I te podmioty niejako wymuszają to na swych poddostawcach czy odbiorcach. Czwarta kwestia to konsumenci. Szczególnie młoda ich część wymaga, aby produkty, nie tylko deklaratywnie, ale i w rzeczywistości były wytwarzane, usługi również, przy zachowaniu i poszanowaniu środowiska naturalnego. Piąta kwestia to wyobraźnia i to od czego zaczęliśmy naszą rozmowę, czyli troska i dbałość o przyszłe pokolenia.
Mówiliśmy dużo o przedsiębiorcach, to jeszcze może pokrótce omówmy sytuację w samorządach?
Z racji tego, że przez całe lata pracowałem w bankowości lokalnej i bank, którym miałem zaszczyt zarządzać obsługiwał ok. 50 jednostek samorządu terytorialnego (gminy wiejskie, miejskie, ale też powiaty, także niekiedy województwa jeśli chodzi o dostarczenie finansowania w konsorcjach) to uważam, że utworzenie i reforma samorządowa to coś co się w Polsce naprawdę udało. Oczywiście jak i wszędzie są pewnego rodzaju mankamenty, które należy ewolucyjnie poprawiać, ale rzeczywiście reforma samorządowa zadziałała i samorządy będące blisko mieszkańców w lwiej części realizują znakomicie to co powinno być realizowane dla ich dobra i lokalnych społeczności. Ich dotychczasowa rola w poprawie stanu środowiska jest kluczowa. Mówię tu o składowiskach odpadów, oczyszczaniu ścieków o wielu programach, które miały rozprawić się z tzw. niską emisją, która wpływa najsilniej na nasze zdrowie. To po prostu smog. Rola samorządu jest tu nie do przecenienia. Współtworzenie czy to biogazowni czy całych konglomeratów wytwarzania czystej energii, być może w oparciu o tzw. spółdzielnie energetyczne to przyszłość. Myślę, że rola samorządu jako organizatora i koordynatora życia lokalnego jest tu kluczowa.
Partner relacji: Bank Ochrony Środowiska