- Odbicie w gospodarce i luzowanie restrykcji związanych z pandemią zwiększa trudności z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników - podkreśla Klaus Wohlrabe z niemieckiego ifo Institute, komentując wyniki jego lipcowego sondażu, w którym już 34,6 proc. firm narzeka na niedobór specjalistów i fachowców, w tym zwłaszcza tych drugich. Jeszcze w kwietniu o zatorach kadrowych mówiło niespełna 24 proc. niemieckich firm.
Co więcej grupa przedsiębiorstw mających problemy ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników jest teraz największa od połowy 2018 r. Jak wynika z badania ifo Institute, najbardziej (w ponad 75 proc. firm) brakuje ich teraz w sektorze usług, w tym w agencjach zatrudnienia, które coraz częściej muszą odsyłać firmowych klientów z kwitkiem.
Duże problemy ma też branża hotelarska, gdzie 56 proc. badanych nie może znaleźć wykwalifikowanych ludzi do pracy i logistyka (55 proc.). W przemyśle na zatory kadrowe narzeka już prawie 28 proc. pracodawców. Jednak największy wzrost problemów, w porównaniu z kwietniowym badaniem, widać w handlu detalicznym, gdzie odsetek narzekających firm wzrósł do 30,6 proc., czyli prawie dwukrotnie.
Rosnące wyzwania kadrowe niemieckich firm potwierdziło też ogłoszone przed kilkoma tygodniami światowe badanie agencji zatrudnienia ManpowerGroup, w którym aż 82 proc. pracodawców z Niemiec mówiło o trudnościach z pozyskaniem odpowiednich pracowników. To sporo powyżej światowej średniej, choć i ta poszła w górę, do 69 proc. (W Polsce ten problem wskazało 81 proc. badanych).