Są obrazy, nie ma cen

Podaż niewielka, ale udało się zebrać różnorodną ofertę.

Publikacja: 23.08.2014 19:59

Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) 18 sierpnia otworzył kolejną doroczną sprzedażną wystawę malarstwa. Jest na niej 116 obrazów polskich i obcych z różnych epok, w cenach od 3 tys. zł. Co ważne, zgromadzono ok. 20 obrazów dotychczas nieznanych na krajowym rynku. Bodaj 20 obrazów nie ma podanych cen w katalogu.

Od lat firma przekonuje, że wystawa sprzedażna jest bardziej przyjazną formą handlu niż aukcja. Na wystawie (potrwa do 30 września) jest czas na zastanowienie, negocjacje, dodatkowe analizy. Na aukcji trzeba błyskawicznie podejmować decyzję. Na wystawie ceny są korzystniej skalkulowane dla klienta, np. nie ma 15-proc. opłaty organizacyjnej, którą na aukcji dolicza się do ceny przybitej młotkiem.

Sejsmograf rynku

Wystawy organizowane są z myślą o bogatych turystach, którzy wypoczywają w Sopocie. Katalogi poprzednich to swoisty sejsmograf stanu polskiego rynku. Jeśli w Sopocie zbiorą dobrą ofertę,  oznacza to, że rynek jeszcze trwa.

Z roku na rok na krajowym rynku podaż dobrego malarstwa jest coraz gorsza. Właściciele dobrych obrazów nie muszą się wyprzedawać i budzi to optymizm. Ale skutek jest taki, że po kilkanaście razy na różnych aukcjach powtarzają się te same średniej klasy obrazy, których nikt nie chce. Na naszym rynku raz niesprzedany obraz uważa się za „spalony". Klienci wyjątkowo cenią obrazy dotąd nigdzie nieoferowane.

Niektóre prace w katalogu wystawy nie mają podanej ceny. Dlaczego? Jeśli nie zostaną sprzedane, to właściciel z tą samą ceną będzie mógł ten obraz oferować gdzie indziej. Jeśli zaś nie sprzeda się obraz z ceną podaną już do publicznej wiadomości, to wypada ją obniżyć przy powtórnej ofercie w innym antykwariacie, bo przecież obrazu nikt nie chciał. Tego typu logika kieruje potencjalnymi nabywcami, którzy targują się do upadłego.  Dlatego niektórzy właściciele wstawiają obrazy do sprzedaży pod warunkiem, że cena nie będzie podana w katalogu.

Jak na te trudne warunki, sopocka oferta jest różnorodna. Są dwa muzealnej wartości obrazy Beksińskiego z lat 70., cenione wysoko jak na dzisiejsze czasy, bo po 90 tys. zł. Jest obraz z 1960 roku Teresy Pągowskiej i dwa nieznane dzieła Artura Nachta. Oferta dla krajowego klienta obowiązkowo musi zawierać obrazy przedstawiające konie. Są więc płótna Józefa Brandta, Wojciecha Kossaka, Ajdukiewicza, Chełmińskiego, Wasilewskiego.

Są „Kwiaty" Władysława Ślewińskiego z ceną 300 tys. zł. Kilkanaście lat temu prognozowano, że Ślewiński (1854–1918) jako jedyny polski artysta doceniony zostanie przez zachodni rynek. Przyjaciel Paula Gauguina należący do jego grupy artystycznej w Pont-Aven dorobek pozostawił we Francji, więc zachodni marszandzi mieli czym handlować. Jednak światowi miłośnicy sztuki nie licytowali obrazów Ślewińskiego. Klienci znad Wisły też nie zbudowali jego rynkowej pozycji, bo płacili ceny niezauważalne na europejskim rynku. Większość obrazów artysty importowano do Polski.

Kupujemy ?tylko polonika

Są na wystawie w Sopocie obrazy innych malarzy ze szkoły paryskiej, w tym obraz Zygmunta Menkesa „Dziewczyna z bukietem kwiatów". Jest „Pejzaż" Józefa Pankiewicza.

Ciekawy zestaw tworzy zachodnie malarstwo XIX wieku. W kraju jedynie poznański Artykwariat (www.artykwariat.pl) należący do przedsiębiorcy Stanisława  Bogackiego specjalizuje się w handlu taką sztuką. Firma ta, w kooperacji z Bogackim, wystawiła obrazy wcześniej oferowane w Poznaniu. To kolejny dowód, że są kłopoty z podażą. Jacek Kucharski z SDA zapewnia, że ceny są takie same jak w Poznaniu, ale prawdopodobieństwo sprzedaży wyższe.

Są na wystawie obrazy z XVII stulecia, w tym jeden przypisywany van Dyckowi. W „Moich Pieniądzach" wypowiadał się nestor polskich kolekcjonerów i antykwariuszy Andrzej Ciechanowiecki z Londynu. Zwrócił uwagę, że polscy klienci kupują wyłącznie polonika. Nie kupują dawnego zachodniego malarstwa, nawet gdy w czasach kryzysu ekonomicznego na świecie tanio kupić można bardzo dobre dawne obrazy.

Mitem niedojrzałego polskiego rynku jest twierdzenie, że obrazy tylko drożeją. Są w ofercie SDA obrazy wcześniej wystawiane z wyższą ceną. Obraz Wacława Borowskiego ma cenę 35 tys. zł, w 2009 roku w Rempeksie oferowany był za 45 tys. zł.

Wyróżnia się obraz Zdzisława Jasińskiego z 1906 roku pt. „Rabusie" (139 na 101 cm). Ma niebywały urok, pogodę, jest po prostu przyjemny dla oka (zdjęcie powyżej). Przedstawiona scenka nie ma w sobie nic kiczowatego.

Zarobił fortunę

Zdzisław Jasiński (1863–1932) to niesłusznie zapomniany malarz, który fortunę zarobił, dekorując pałace cesarskie w Moskwie i Carskim Siole. Warto zajrzeć do „Wielkiej encyklopedii malarstwa polskiego", którą w 2011 roku wydał Ryszard Kluszczyński w Krakowie. Reprodukowano tam jeden z najpiękniejszych polskich obrazów o treści religijnej namalowany przez Jasińskiego. Ciekawostką może być fakt, że willę Jasińskiego w Konstancinie kupił w 1920 roku Stefan Żeromski. Jest tam interesujące muzeum pisarza i jego córki Moniki, popularnej malarki.

Sopocki Dom Aukcyjny (www.sda.pl) 18 sierpnia otworzył kolejną doroczną sprzedażną wystawę malarstwa. Jest na niej 116 obrazów polskich i obcych z różnych epok, w cenach od 3 tys. zł. Co ważne, zgromadzono ok. 20 obrazów dotychczas nieznanych na krajowym rynku. Bodaj 20 obrazów nie ma podanych cen w katalogu.

Od lat firma przekonuje, że wystawa sprzedażna jest bardziej przyjazną formą handlu niż aukcja. Na wystawie (potrwa do 30 września) jest czas na zastanowienie, negocjacje, dodatkowe analizy. Na aukcji trzeba błyskawicznie podejmować decyzję. Na wystawie ceny są korzystniej skalkulowane dla klienta, np. nie ma 15-proc. opłaty organizacyjnej, którą na aukcji dolicza się do ceny przybitej młotkiem.

Pozostało 86% artykułu
Ekonomia
Chcemy spajać projektantów i biznes oraz świat nauki i kultury
Ekonomia
Stanisław Stasiura: Harris kontra Trump – pojedynek na protekcjonizm i deficyt budżetowy
Ekonomia
Rynek kryptowalut ożywił się przed wyborami w Stanach Zjednoczonych
Ekonomia
Technologie napędzają firmy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Ekonomia
Od biznesu wymaga się odpowiedzialności