– Szczepionki będą darmowe, dobrowolne i dwudawkowe – poinformował w środę premier Mateusz Morawiecki. W dniu, w którym Polska przekroczyła granicę miliona zakażeń, szef rządu pokazał szeroki plan szczepień dostępny dla wszystkich obywateli. W pierwszej kolejności szczepionki mają być dostępne dla pracowników ochrony zdrowia i osób po 65. roku życia.
– Polska podpisała umowy i mamy już złożone zamówienia na 45 mln dawek z firmami takimi jak Pfizer/BioNTech, AstraZeneca, Johnson & Johnson – zapewnił Morawiecki.
Czy masowe szczepienia oznaczają koniec pandemii? – By osiągnąć tzw. odporność stadną, szczepionkę powinno otrzymać około 60 proc. Polaków. By wyeliminować wirusa, musiałoby się zaszczepić 80–90 proc. obywateli. Ale Polacy nie szczepią się zbyt chętnie – mówi wirusolog prof. Włodzimierz Gut. Dodaje, że trzy szczepionki dostępne na rynku to tzw. szczepionki zabite. Są one bezpieczniejsze, ale mniej skuteczne. – Dają odporność najwyżej na trzy lata – mówi ekspert.
Premier zapewnia, że szczepienia będą odbywać się w POZ, będą też mobilne jednostki wykonujące szczepienia, kolejnym miejscem będą szpitale rezerwowe.
Zdaniem prof. Marcina Czecha, epidemiologa i byłego wiceministra zdrowia, wyszczepienie grup wskazanych przez premiera może rozbić się o organizację: – Nie wiadomo, kto i gdzie tych ludzi zaszczepi. Szczepienia są w rękach lekarzy rodzinnych i pielęgniarek pracujących głównie zdalnie, zajętych diagnozowaniem i prowadzeniem chorych na covid – mówi.