Chorują tysiące
Rak płuca to najczęstszy typ nowotworu, na który umiera 350 tys. osób na świecie. W Polsce rocznie wykrywa się ponad 21 tys. nowych przypadków, a ponad 23,5 tys. umiera. – Liczba rozpoznanych równa się prawie liczbie zgonów. To skutek późnego rozpoznawania nowotworu – mówiła dr Czajkowska-Malinowska, podkreślając, że istnieje duże epidemiologiczne zróżnicowanie regionalne. – Rak płuca był uważany za chorobę mężczyzn z uwagi na epidemię palenia. Gdy mężczyźni zaczęli rzucać, kobiety zaczęły palić papierosy. Wtedy też doszło do zwiększenia umieralności wśród kobiet, a spadła umieralność w gronie mężczyzn. W województwach warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim kobiety umierają na raka płuc częściej niż mężczyźni – mówiła ekspertka. – 85 proc. to niedrobnokomórkowy rak płuc. Zaledwie 20 proc. chorych ma rozpoznanie w stadium, w którym możemy podjąć leczenie. Jak spojrzymy na operacyjność tego nowotworu, to w Polsce kształtuje się ona na poziomie 17 proc. Dostępność do leczenia w Polsce jest bardzo ograniczona i odstaje względem innych krajów, zwłaszcza we wczesnym wykrywaniu i wdrażaniu leczenia – mówiła Czajkowska-Malinowska.
Przed nami zmiany w programie lekowym. Przede wszystkim skupimy się na szybszym diagnozowaniu choroby
Maciej Miłkowski, podsekretarz stanu, Ministerstwo Zdrowia
Aleksandra Wilk tłumaczyła, że największym problemem jest to, że pacjenci są z mniejszych miejscowości i nie mają dostępu do diagnostyki oraz leczenia. – Nie mają też często wiedzy, że mogą otrzymać inne leczenie niż chemioterapię. Wiemy, że jest też duży problem z dostępnością do innowacyjnego leczenia w pierwszej linii, w tej chwili dostaje je jedna na cztery osoby. Najpoważniejsze problemy są z szybką i kompleksową diagnostyką, ponieważ nadal trwa ona co najmniej kilka miesięcy. Niektórzy pacjenci mówią mi, że do pulmonologa czekają prawie dwa miesiące. Mamy takich, którzy nie dożywają do rozpoznania, nie mówiąc już o leczeniu – opowiadała.
– W krajach o podobnych wskaźnikach jak Polska, np. w Grecji, opieka na chorymi wygląda znacznie lepiej. W ogromnej mierze przyczyniają się do tego względy organizacyjne. Jest to też kwestia zróżnicowania w dostępności do leczenia. Nie wypracowaliśmy kompromisu pomiędzy dostępem do dobrych ośrodków, które diagnozowałyby pacjentów na wczesnym etapie choroby, a jakością tych ośrodków. Są oddziały i poradnie pulmonologiczne, które świetnie sobie dają radę, ale są miejsca, gdzie diagnostyka kuleje. Drugą sprawą jest edukacja lekarzy. W dużych ośrodkach jest znacznie lepiej z przekonywaniem lekarzy, by wdrażali nowoczesne metody, a w mniejszych ośrodkach jest z tym gorzej. Poważną kwestią są też niewystarczające zachęty finansowe – mówił prof. Krenke.
– Kolejki w poradniach pulmonologicznych wynikają także z tego, że objawy raka płuca są niespecyficzne. Chorzy na raka giną w tłumie innych chorych, którzy zgłaszają się z podobnymi objawami. Potem okazuje się, że u części jest to rak płuca. Problem polega na tym, że chorzy wpadają do jednej ścieżki diagnostycznej. Dlatego musimy stworzyć struktury organizacyjne, które pozwolą nam stworzyć dedykowany system opieki od samego początku – wtórowała prof. Chorostowska-Wynimko.
– Kluczowe jest wczesne wykrywanie nowotworu. Są do tego narzędzia, np. teraz mamy Krajową Sieć Onkologiczną. Pierwszym kluczowym narzędziem dla pacjenta powinna być infolinia onkologiczna, która poprowadzi pacjenta do specjalisty, który zleci mu odpowiednie badania, jest ona bardzo ważnym elementem. Nie bez znaczenia jest też rola POZ, ale przy podejrzeniu takiej choroby przez pacjenta lekarz POZ od razu wystawia mu kartę DiLO. To jest dobry kierunek, ponieważ pacjent od razu może zgłosić do nas z problemem poprzez SMS i wtedy możemy szybko umówić go na wizytę, już za kilka dni. Na pewno zaskoczeniem jest dostęp do dobrych badań bronchoskopowych. Musimy mieć informację na temat tego, czy udało się pobrać materiał i co wynikło z tego badania. Konieczne jest też sprawdzenie jakości tych badań. Należy również poprawić ich wycenę, żeby świadczenia realizowane w warunkach ambulatoryjnych były pokrywane. Musimy też zmodyfikować kartę DiLO i nie dzielić jej na wstępną i pogłębioną, bo nie ma to sensu w przypadku raka płuca – tłumaczył dr Maciejczyk.