W ostatnich dniach lipca w Izraelu rozpoczęto podawanie trzeciej dawki szczepionki przeciw koronawirusowi osobom po 60. roku życia. Decyzja w tej sprawie została podjęta w celu powstrzymania fali infekcji koronawirusa, ale według izraelskich ekspertów jest mało prawdopodobne, by trzecia dawka powstrzymała wzrost liczby zakażeń. Oczekuje się raczej, że uchroni to osoby starsze przed poważnym przebiegiem choroby.
Według firmy Pfizer po podaniu trzeciej dawki poziom przeciwciał przeciwko mutacji Delta był ponad pięciokrotnie wyższy niż po drugiej dawce. Dane te nie zostały jeszcze zweryfikowane.
W rozmowie z „Wprost” minister Adam Niedzielski powiedział, że „na dziś jest sceptyczny w temacie trzeciej dawki w najbliższym czasie”. - Muszę znać poważne argumenty, że realizujemy interes pacjentów a nie firm farmaceutycznych - stwierdził.
- Czekamy na efekty badań, które dopiero się rozpoczynają. Będą efekty, będą szczepienia - dodał szef resortu zdrowia.
Presję na rzecz dodatkowych szczepień krytykował w połowie lipca Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Na konferencji prasowej etiopski lekarz tłumaczył, że dysproporcja między bogatymi a biednymi państwami, jeśli chodzi o dostawy szczepionek, spowodowana jest chciwością koncernów farmaceutycznych. Wezwał producentów leków, aby priorytetowo traktowali dostarczanie szczepionek przeciw COVID-19 biednym krajom, zamiast lobbować w krajach bogatych na rzecz podawania trzeciej dawki.