Główny Urząd Statystyczny podał informacje o tym, jak i co kupowaliśmy w lipcu w sklepach, w których pracuje od 10 osób (a więc z pominięciem małych sklepów osiedlowych oraz targowisk) oraz o nastojach konsumenckich w sierpniu. Sprzedaż detaliczna wzrosła w lipcu nominalnie w skali roku o 5,0 proc. wobec wzrostu o 4,7 proc. w czerwcu. Dynamika sprzedaży detalicznej okazała się niższa od średnich oczekiwań rynkowych na poziomie 6,0 proc. W ujęciu realnym (czyli w cenach stałych) była w lipcu o 4,4 proc. wyższa niż przed rokiem wobec średnich oczekiwań ekonomistów wskazujących na wzrost o 5,6 proc. w skali roku.
Czytaj więcej
Wzrost gospodarczy w Polsce w II kwartale wyniósł 3,2 proc. w skali roku - wynika z wstępnych danych GUS. PKB wzrosło szybciej niż spodziewali się ekonomiści.
GUS podał także, że w cenach stałych wzrost miesięczny jest wyższy o 1,9 proc. Ale też uzupełnił dane o informację, iż po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym sprzedaż detaliczna w cenach stałych była o 2,7 proc. niższa niż w czerwcu.
Kupujemy ostrożnie
Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego, uważa, że nie są to złe dane, pomimo, iż po raz kolejny niższe niż oczekiwali ekonomiści. –Potwierdzają umiarkowany wzrost skłonności gospodarstw domowych do konsumpcji. Ich wydatki rosną, ale bardzo ostrożnie w porównaniu do notowanego wzrostu wynagrodzeń, co świadczy właśnie o pewnej powściągliwości oraz nastawieniu na zwiększanie oszczędności – tłumaczy. I dodaje, że część gospodarstw domowych jest obciążona spłacanymi ratami kredytów, przy relatywnie wysokich stopach procentowych, co ma znaczenie dla konsumpcji bieżącej.
– Lipiec był miesiącem odmrożenia cen energii i gazu, a zatem gospodarstwa domowe w obliczu niepewności, jak wysokie rachunki przyjdzie im płacić, także mogły konsumpcję ograniczyć – dodaje ekonomistka. I prognozuje, że ze względu na stabilną sytuację na rynku pracy, wydatki gospodarstw domowych powinny w kolejnych miesiącach umiarkowanie rosnąć. – Jest to dobra wiadomość dla RPP, gdyż taki rozwój sytuacji nie będzie generował presji inflacyjnej – dodaje Monika Kurtek.