Jak podał w piątek GUS, produkcja sprzedana przemysłu w lipcu wzrosła realnie (czyli w cenach stałych) o 7,6 proc. rok do roku po zwyżce o 10,4 proc. w czerwcu. To najsłabszy wynik od lutego 2021 r., ale bliski mediany szacunków ekonomistów w ankiecie „Rzeczspospolitej” (7,8 proc.).
Wzrost produkcji w ujęciu rok do roku jest ciągle zaburzany przez duże zmiany bazy odniesienia związane z wahaniami w czasie pandemii Covid-19. Dodatkowo, do spadku rocznej dynamiki produkcji przyczynił się niekorzystny układ kalendarza. Lipiec w br. liczył o jeden dzień roboczy mniej niż rok temu, podczas gdy czerwiec w obu latach miał tych dni tyle samo.
Czytaj więcej
Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w lipcu podskoczyło o 15,8 proc. rok do roku, najbardziej od 2000 r., przebijając nawet najśmielsze oczekiwania ekonomistów. Mocno wzrosło też zatrudnienie, co kontrastuje z sygnałami, że zapotrzebowanie na pracowników słabnie.
O faktycznej koniunkturze w przemyśle więcej mówią zmiany oczyszczonej z wpływu czynników sezonowych sprzedaży w ujęciu miesiąc do miesiąca. Licząc w ten sposób, produkcja sprzedana wzrosła w lipcu o 0,5 proc. po trzech z rzędu zniżkach. Tamta seria spadków produkcji znalazła odzwierciedlenie w rachunkach narodowych: produkt krajowy brutto po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych zmalał w II kwartale o 2,3 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału. To jedna z największych zniżek tej miary aktywności ekonomicznej we współczesnej historii Polski.