Zagmatwany przekaz NBP. Kiedy inflacja przestanie rosnąć?

Inflacja na początku 2023 r. zbliży się do 19 proc. i dopiero wtedy, a nie w wakacje, zawróci – sugerują prognozy ekonomistów z banku centralnego. Sami jednak uważają, że to mało prawdopodobny scenariusz.

Publikacja: 12.07.2022 21:00

Zagmatwany przekaz NBP. Kiedy inflacja przestanie rosnąć?

Foto: PAP/Albert Zawada

Opublikowany we wtorek „Raport o inflacji”, który zawiera szczegóły nowych prognoz Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, wywołał na rynku poruszenie. Przede wszystkim przyczynił się do wyraźnej przeceny obligacji skarbowych. Inwestorzy stracili bowiem przekonanie, którego nabrali w zeszłym tygodniu po posiedzeniu RPP i wystąpieniu prezesa NBP Adama Glapińskiego, że koniec cyklu podwyżek stóp procentowych jest już bliski.

W poniedziałek uczestnicy rynku zakładali, że stopy procentowe NBP w szczytowym momencie będą wynosiły około 7,25–7,50 proc., o 0,75 pkt proc. niżej, niż wydawało się zaledwie kilka dni wcześniej, przed posiedzeniem RPP. We wtorek oczekiwany na rynkach docelowy poziom stóp znów podniósł się o około 0,25 pkt proc. W ślad za tym rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) dziesięcioletnich obligacji skarbowych przebiła ponownie 6,8 proc., podczas gdy w piątek była poniżej 6,5 proc.

Czytaj więcej

Raport NBP: Bez rządowej tarczy inflacja dojdzie nawet do 26 procent

Wątpliwe założenia

Prezes NBP mówił w piątek, że w świetle nowych prognoz DAiBE inflacja szczyt osiągnie latem br., a potem będzie opadać. – Jeśli prognozy się zmienią i inflacja będzie dalej przyspieszała, będziemy podnosić stopy – deklarował. Tymczasem „Raport o inflacji” sugeruje na pierwszy rzut oka, że inflacja osiągnie szczyt dopiero w I kwartale 2023 r. Co więcej, będzie wtedy znacznie wyżej niż w czerwcu, gdy wyniosła 15,6 proc. Średnio ma wynosić niemal 19 proc., a w skrajnym scenariuszu nawet 26 proc. To kontrastuje z oceną prezesa NBP, że dużego wzrostu inflacji już nie będzie. Prognozy DAiBE nie potwierdzają też, jakoby w 2024 r. inflacja miała wrócić do celu banku centralnego, czyli 2,5 proc., co mogłoby uzasadniać obniżki stóp procentowych już pod koniec 2023 r.

Rozbieżności między tymi prognozami a wypowiedziami prezesa NBP są jednak w dużej mierze pozorne. Wynikają z tego, że projekcja DAiBE opiera się na założeniu braku zmian w polityce pieniężnej oraz w stanie prawnym. To oznacza, że w ścieżce centralnej projekcji zaszyta jest stopa referencyjna NBP na poziomie 6 proc., a nie 6,5 proc. i – co ważniejsze – wygaśnięcie z końcem października tzw. tarczy antyinflacyjnej. Tymczasem we wtorek rzecznik rządu Piotr Mueller sygnalizował, że tarcza zostanie ponownie przedłużona.

Czytaj więcej

Rząd rysuje ambitne plany naprawy polskiej gospodarki

– Jeśli tarcza zostanie wycofana w całości w październiku, to szczyt inflacji będzie później, na początku 2023 r. Ale to jest coraz mniej prawdopodobne. Jeśli tarcza zostanie przedłużona, jak teraz można oczekiwać, to szczyt inflacji będzie latem. I nie będzie dużo powyżej dzisiejszego poziomu inflacji – mówił, prezentując „Raport o inflacji”, dyrektor DAiBE Piotr Szpunar.

Na to, jak istotny dla perspektyw inflacji jest moment wygaszenia tarczy, czyli czasowych obniżek podatków pośrednich, m.in. od żywności, nośników energii i paliw, wskazują symulacje DAiBE. Przy założeniu, że podatki wróciłyby do wyjściowego poziomu z początkiem przyszłego roku, inflacja wyniosłaby wtedy średnio 13 proc., po 13,6 proc. w br. Gdyby jednak tarcza obowiązywała do końca 2023 r., to inflacja spadłaby do 9 proc.

To jest scenariusz zbliżony do przeciętnych prognoz ekonomistów ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” na początku lipca. Większość z nich zakłada bowiem, że ze względu na wybory parlamentarne rząd do końca 2023 r. nie będzie w stanie wycofać się z tarczy. To jednak oznaczałoby zarazem, że w 2024 r. inflacja nie wróciłaby nawet do pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP. – To byłoby jednak czysto techniczne podbicie inflacji – tłumaczył Piotr Szpunar, sugerując, że nie wpłynęłoby to na politykę pieniężną.

Bezrobocie w górę

Niechęć RPP do dalszego zaostrzania polityki pieniężnej to także wynik ostrego hamowania gospodarki, którego zapowiedź widać w projekcji DAiBE. Wynika z niej, że w 2023 r. PKB Polski wzrośnie prawdopodobnie o zaledwie 1,4 proc., po 4,7 proc. w br. Pesymistyczny wydźwięk prognoz DAiBE potęguje to, że zwiastują one wyraźny wzrost bezrobocia, którego nie było w prognozach z marca. Stopa bezrobocia (liczona zgodnie z metodologią z badań aktywności ekonomicznej ludności) wzrosnąć ma z 2,9 proc. na koniec 2021 r., do 3,3 proc. na koniec br., a następnie do 4,2 i 4,7 proc.

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Inflacja na urlop nie pojedzie

Opublikowany we wtorek „Raport o inflacji”, który zawiera szczegóły nowych prognoz Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, wywołał na rynku poruszenie. Przede wszystkim przyczynił się do wyraźnej przeceny obligacji skarbowych. Inwestorzy stracili bowiem przekonanie, którego nabrali w zeszłym tygodniu po posiedzeniu RPP i wystąpieniu prezesa NBP Adama Glapińskiego, że koniec cyklu podwyżek stóp procentowych jest już bliski.

W poniedziałek uczestnicy rynku zakładali, że stopy procentowe NBP w szczytowym momencie będą wynosiły około 7,25–7,50 proc., o 0,75 pkt proc. niżej, niż wydawało się zaledwie kilka dni wcześniej, przed posiedzeniem RPP. We wtorek oczekiwany na rynkach docelowy poziom stóp znów podniósł się o około 0,25 pkt proc. W ślad za tym rentowność (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) dziesięcioletnich obligacji skarbowych przebiła ponownie 6,8 proc., podczas gdy w piątek była poniżej 6,5 proc.

Pozostało 82% artykułu
Dane gospodarcze
Produkcja znowu rozczarowała. „Polski przemysł tkwi w stagnacji”
Dane gospodarcze
Najnowsze dane o zarobkach. Tyle trzeba zarabiać by być powyżej średniej
Dane gospodarcze
Fed obniżył główną stopę procentową. Wielkie zaskoczenie
Dane gospodarcze
Rosną obawy przed bezrobociem. Polacy budują finansowe poduszki
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Dane gospodarcze
Eurostat: Inflacja w Polsce znów jest niemal najwyższa z całej UE