Opublikowany we wtorek „Raport o inflacji”, który zawiera szczegóły tzw. projekcji Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, wywołał na rynku finansowym nie lada zamieszanie i przyczynił się do przeceny polskich obligacji i złotego. Euro skoczyło nawet do 4,85 zł, a frank do 4,92 zł.
Na pierwszy rzut oka z projekcji wynika, że inflacja szczyt osiągnie dopiero w I kwartale 2023 r. i będzie on znacznie wyższy, niż się dotąd wydawało. Centralna ścieżka projekcji, czyli najbardziej prawdopodobny scenariusz, wskazuje, że na początku przyszłego roku wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) będzie rósł średnio w tempie 18,8 proc. rok do roku wobec 15,6 proc. w czerwcu.
Czytaj więcej
Inflacja na początku 2023 r. zbliży się do 19 proc. i dopiero wtedy, a nie w wakacje, zawróci – sugerują prognozy ekonomistów z banku centralnego. Sami jednak uważają, że to mało prawdopodobny scenariusz.
Co więcej, jako prawdopodobną analitycy wskazali inflację sięgającą nawet do 26 proc. rocznie. Prognozy DAiBE nie potwierdzają też, jakoby w przewidywalnej przyszłości inflacja miała wrócić do celu banku centralnego, czyli 2,5 proc., co mogłoby uzasadniać obniżki stóp już w 2023 r.