Departament Analiz i Badań Ekonomicznych NBP za najbardziej prognozuje, że w tym roku wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, będzie rósł średnio w tempie 10,8 proc. rok do roku (to środek przedziału, w którym inflacja znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem). W 2023 r. inflacja opadnie tylko nieznacznie, do 9 proc., a jeszcze w 2024 r. będzie wynosiła przeciętnie 4,2 proc. Tymczasem NBP ma na celu utrzymywać ją na poziomie 2,5 proc. rocznie, tolerując odchylenia o 1 pkt proc. w każdą stronę.
Te przewidywania, które członkowie RPP poznali przed wtorkowym posiedzeniem, były jednym z argumentów na rzecz podwyżki stopy referencyjnej NBP o 0,75 pkt proc., do 3,5 proc. Dzień później prezes banku centralnego Adam Glapiński jednoznacznie zapowiedział kolejne podwyżki stóp. Jak mówił, RPP jest zdeterminowana, aby sprowadzić inflację do celu NBP jeszcze w 2024 r.
W piątek NBP opublikował „Raport o inflacji”, w którym nowe prognozy DAiBE, zarysowane w komunikacie RPP, omówione są szczegółowo. Z raportu wynika, że inflację napędzał będzie przede wszystkim gwałtowny wzrost cen żywności i energii, który będzie m.in. konsekwencją wojny na Ukrainie. W tym roku żywność, jak przewidują ekonomiści z NBP, podrożeje o 9,8 proc., rok później o 8,7 proc., a w 2024 r. o 4,2 proc. Jeszcze szybciej, w tym aż o 26,2 proc., drożeć ma energia (w tym jej nośniki, w tym paliwa).
W ocenie NBP inflacja bazowa, nie obejmująca cen energii i żywności, będzie wyraźnie niższa niż inflacja ogółem, ale i tak zdecydowanie powyżej celu banku centralnego. W 2022 r. wynieść ma 7 proc. (po 4,1 proc. w 2021 r.), rok później 5,6 proc., a w 2024 r. 4,2 proc.