Styczeń zapewne będzie kolejnym miesiącem rekordowej inflacji. Wówczas w pełni odczujemy efekty nowych taryf za nośniki energii, czyli wzrost rachunków gospodarstw domowych średnio o 24 proc. za prąd i o 54 proc. za gaz. Do tego firmy mogą zacząć już w swoich cennikach uwzględniać horrendalne podwyżki cen gazu, wynoszące nawet kilkaset procent. – W efekcie inflacja może wynieść nawet 9,5 proc. – mówi „Rzeczpospolitej" Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP.
Dwie cyfry możliwe
– Styczeń może rzeczywiście być kumulacją czynników inflacyjnych, a tarcza antyinflacyjna 2.0 jeszcze nie wejdzie w życie. Naszym zdaniem ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosną o ok. 9 proc. – dodaje też Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao SA. W grudniu 2021 r., jak podał w piątek GUS w szybkim szacunku, ceny zwiększyły się średnio o 8,6 proc. rok do roku i o 0,9 proc. miesiąc do miesiąca.
Czytaj więcej
Drożyzna hamuje już nie tylko realny wzrost dochodów Polaków, ale także rozwój gospodarki. Na razie nie grozi nam recesja, jednak trzeba uważać.
Taki poziom inflacji jest obecnie podstawowym scenariuszem analityków rynkowych, ale wcale nie można wykluczyć ryzyka, że będzie ona nawet dwucyfrowa. – W końcu od 9,5 proc. do 10 proc. nie jest tak daleko. Mam nadzieję, że nie zobaczymy takich odczytów, ale takie zagrożenie istnieje – przyznaje Piotr Bujak. Na razie z taką drożyzną wśród krajów strefy euro zmaga się Estonia i Litwa, a wśród krajów Europy – m.in. Turcja.