Aleksiej G. (dane zmienione) wystąpił w lipcu 2015 r. do wojewody pomorskiego o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy i pracę.
Później oceniał, że wniosek załatwiano przewlekle i biurokratycznie. Zamiast zwrócić się jednym pismem o całość potrzebnej dokumentacji, urząd występował w odstępach kilku miesięcy odrębnymi pismami o pojedyncze dokumenty. Osiem razy przesuwano terminy załatwienia sprawy o dwa–trzy miesiące, wyznaczając nowe. Przez prawie osiem miesięcy, od maja do grudnia 2016 r., nie podejmowano żadnych czynności albo były one pozorne. Sprawa rozpoczęta w 2015 r. była kontynuowana w 2016 r., a zezwolenie na pobyt czasowy i pracę, ważne do 30 września 2017 r., zostało wydane dopiero w grudniu 2016 r., czyli po blisko półtora roku.
W maju 2017 r. Aleksiej G. wystąpił do wojewódzkiego sądu administracyjnego ze skargą na przewlekłe rozpatrywanie sprawy. Na skutek długotrwałego postępowania został bowiem pozbawiony na długi czas możliwości wykonywania pracy. Musiał wystąpić do pracodawcy o udzielenie bezpłatnego urlopu od lipca 2015 r. do czasu załatwienia sprawy w grudniu 2016 r., a starania o podjęcie zatrudnienia okazały się bezowocne.
Wojewoda wyjaśnił, że niejednokrotnie urząd rozpatrujący sprawę nie może w sposób wyczerpujący wezwać do uzupełnienia dokumentów, gdyż nadesłane dokumenty nie wyjaśniają sytuacji, lecz wręcz stwarzają nowe wątpliwości i rodzą nowe pytania. Trzeba więc wysyłać kolejne wezwania i z przyczyn niezależnych od organu wyznaczać nowe terminy. Tak było właśnie w tej, skomplikowanej, sprawie.
Na podstawie jej akt WSA ocenił, że postępowanie było długotrwałe, przewlekłe, w sposób oczywisty i niedopuszczalny przekraczano terminy. Zdaniem sądu, chociaż przepisy ustawy o cudzoziemcach nie wskazują terminów załatwienia sprawy o udzielenie zezwolenia na pobyt czasowy i pracę, należy stosować przepisy kodeksu postępowania administracyjnego. Wojewoda powinien więc załatwić sprawę w ciągu najwyżej dwóch miesięcy.