W przypadku agresji Rosji na Ukrainie polskie władze na razie nie biorą pod uwagę wysłania wojska do tego kraju. Paweł Soloch, szef BBN, stwierdził w TVN 24 : „na tym etapie nie rozważamy tego". Pytany, czy Polska wysyła sprzęt wojskowy na Ukrainę, Soloch stwierdził: „wspieramy Ukrainę w kwestiach współpracy wojskowej, a możliwość tego rodzaju wsparcia jest brana pod uwagę". – Nie mogę się podzielić żadną konkretną informacją. Jeżeli decyzja zapadnie, opinia publiczna będzie o tym poinformowana – dodał. Rozmowa dotyczyła m.in. pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego tego państwa.
Od wielu lat polska armia współpracuje z Ukraińcami, na wschodzie odbywały się wspólne ćwiczenia wojskowe, w szkoleniach uczestniczyli żołnierze JW Komandosów, współpraca odbywa się także w ramach litewsko-polsko-ukraińskiej brygady.
Po wybuchu konfliktu na Ukrainie w 2014 r. polskie firmy, m.in. Maskpol Konieczki czy Lubawa, sprzedawały na Ukrainę sprzęt defensywny, kamizelki kuloodporne, hełmy, systemy maskujące i osłony balistyczne. Ukraińcy kupowali w ożarowskiej firmie WB Electronics zwiadowczy sprzęt bezzałogowy, uzbrojone drony. Firma współpracuje też z tamtejszą armią w dziedzinie środków łączności. Jeden ze scenariuszy wsparcia zakłada udzielenie pożyczki Ukrainie z opcją zakupienia przez nich polskiego uzbrojenia.
Czytaj więcej
Grupa WB, polski lider dostaw sprzętu wojskowego na Ukrainę, boi się o przyszłość biznesu, ale i samej Europy, gdyby sytuacja na Wschodzie wymknęła się spod kontroli. Także inne firmy w napięciu czekają na rozwój wydarzeń.
Zapytaliśmy resort obrony, czy w przypadku wybuchu wojny na Ukrainie zostanie przywrócony pobór. „Obecnie w MON nie są prowadzone prace dotyczące przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej w ramach powszechnego obowiązku obrony" – usłyszeliśmy. Ministerstwo uchyliło się jednak od odpowiedzi, czy w przypadku agresji Rosji do koszar zostaną wezwani rezerwiści.