W sporze Francji z Wielką Brytanią o zezwolenia na połowy w pasie 6-12 mil morskich u wybrzeży brytyjskich nastąpił totalny impas. Francuzi twierdzą, że do drugiej strony należy rozwiązanie tego sporu, który w ostatecznym rozrachunku zaszkodzi wymianie handlowej. Brytyjczycy zaprzeczają, by zmienili stanowisko. Obie strony przedstawiły zupełnie inaczej przebieg spotkania Emmanuela Macrona z Borisem Johnsonem w Rzymie na marginesie szczytu G20.
Brytyjski premier powiedział, że stanowisko jego kraju nie uległo zmianie, ale zdziwiło go pismo Paryża do władz Unii „o ukaranie Wielkiej Brytanii za wyjście z UE”. — Nie uważam tego za zgodne ani z duchem umowy o rozstaniu ani z porozumieniem o handlu i współpracy (ACT). I to wszystko, co miałbym do powiedzenia — cytuje go Reuter. Prezydent Francji na konferencji prasowej po szczycie powiedział, że pragnie umowy. — Nie chcę eskalacji. Musimy być poważni. Nie chcę być zmuszony do używania działań odwetowych, bo nie pomogą naszym rybakom. Dodał, że Paryż przekazał Londynowi swe propozycje i „teraz piłka znajduje się po brytyjskiej stronie”. Londyn chce, aby Paryż zrobił pierwszy krok.
Kwestia połowów komplikowała od lat rozmowy o brexicie nie z powodu znaczenia dla gospodarki, ale z wagi politycznej. Jeśli nie zostanie rozwiązana, może uruchomić nawet w bieżącym tygodniu sporną procedurę zgodnie z umową o handlu ACT.
Po niedzielnym spotkaniu obu polityków francuski urzędnik powiedział, że uzgodnili próbę rozładowania tego sporu, co może odciągnąć uwagę od organizowanych przez Brytyjczyków rozmów o klimacie w Glasgow. Rzecznik Johnsona nie zgodził się z takim przedstawieniem spotkania. Odnotowały to też francuskie media. Według relacji opublikowanej przez Downing Street (urząd premiera Wielkiej Brytanii) — pisze „La Tribune” — na 30-minutowym spotkaniu w niedzielę rano premier Johnson powtórzył duże zaniepokojenie z powodu retoryki francuskiego rządu, zacytował słowa premiera Jeana Castexa o ukaraniu Wielkiej Brytanii za wyjście z Unii. Relacje obu stron z tego spotkania były zupełnie inne, Brytyjczycy nie przyjęli praktycznie tego, co im mówiono. Z kolei z wypowiedzi przedstawicieli urzędu prezydenta Francji można było odnieść wrażenie, że idzie ku poprawie, że obaj przywódcy postanowili pracować nad praktycznymi działaniami do podjęcia w najbliższych dniach, mającymi sprzyjać obniżeniu napięcia.
- Jeśli francuski rząd zechce przedstawić propozycje oznaczające deeskalację ogłoszonych pogróżek, to będą mile widziane. Nasze stanowisko nie zmieniło się — powiedział dziennikarzom rzecznik premiera. Dodał, że Wielka Brytania będzie nadal rozpatrywać wnioski o zezwolenia na połowy na podstawie dostarczonych danych, a nie na skutek pogróżek.