Kai-Olaf Lang: Trumpizm nie zniknie

Administracja Bidena skoncentruje się na polityce wewnętrznej, co ograniczy jej działania na arenie międzynarodowej – twierdzi Kai-Olaf Lang, ekspert berlińskiego rządowego think tanku Wissenschaft und Politik.

Aktualizacja: 08.01.2021 06:35 Publikacja: 07.01.2021 19:16

Kai-Olaf Lang: Trumpizm nie zniknie

Foto: AFP

Czy jedynie Trump jest odpowiedzialny za obecną sytuację?

Odegrał niewątpliwie niechlubną rolę w bezpośrednim kontekście zamieszek oraz poprzez wcześniejsze działania. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że rozruchy z inicjatywy ruchu Black Lives Matter, które miały miejsce latem ubiegłego roku, spotkały się z pobłażliwym traktowaniem przez część sił politycznych oraz mediów. Doszło w ich trakcie do wandalizmu. Świadczy to o tym, że w USA funkcjonują silne radykalne subkultury, skłonne do używania przemocy.

Czy ostatnie wydarzenia oznaczają koniec trumpizmu?

Na to nie wygląda. Trumpizm zarówno w postaci pewnego stylu uprawniania polityki, jak i w sensie ruchu skupionego wokół osoby Donalda Trumpa jest nadal bardzo żywy.

Przez ostatnie cztery lata główną osią konfliktów było starcie pomiędzy Trumpem a obozem liberalnym. Partia Republikańska podporządkowała się w większości Trumpowi, wierząc w jego skuteczność. Obecnie linia podziału przebiega przez republikanów, część z nich jest nadal lojalna wobec odchodzącego prezydenta, a część nie akceptuje jego stanowiska. Możliwe, że konfrontacja z administracją Bidena znów scementuje republikanów, lecz nie wiadomo, jaka będzie w tym rola Trumpa. Partia stanie przed dylematem: zaakceptować go jako swego przedstawiciela, czy wystąpić przeciw niemu. W tym drugim przypadku Trump może doprowadzić do powstania własnego ruchu lub przedstawić własną kandydaturę na prezydenta za trzy–cztery lata

Jakie wnioski płyną z wydarzeń w USA dla Europy?

Uświadamiają, jak kruche są instytucje demokratyczne i jak potrzebny jest konsensus głównych sił politycznych co do zasad uprawiania polityki. Przy tym Europa to nie Stany Zjednoczone. Co prawda mamy tez konfrontacyjną politykę w wielu krajach, ale inna jest kultura polityczna, co utrudnia prowadzenie polityki w stylu Trumpa. W Unii też mieliśmy do czynienia z zamieszkami, jak w wypadku protestów przeciwko szczytom G8 czy G20. Była też próba wdarcia się do gmachu Bundestagu w ubiegłym roku. Różnica polega m.in. na tym, że za rozruchami w Waszyngtonie stał prezydent kraju, prezentując postawę niejednoznaczną. Powstało więc wrażenie, że współdziałania radykałów i umocowanego konstytucyjnie najwyższej postawionego polityka. Nie przeceniałbym jednak skutków tych wydarzeń dla demokracji w Europie. Z drugiej strony cały spektakl po amerykańskich wyborach prezydenckich może działać w Europie zachęcająco na siły polityczne, które mogą zakwestionować porażkę wyborczą, podważając wiarę w rozstrzygnięcia demokratyczne.

Berlin od samego początku prezentował sceptycyzm wobec Trumpa i znalazł teraz ostateczne potwierdzenie swych obiekcji? Czy to wpłynie na wybory do Bundestagu w wrześniu?

Nie wydaje mi się, że będzie to szczególnie ważny temat kampanii. Są jednak dwie rzeczy, które mogą mieć znaczenie. Pierwsza to sprawa wzmocnienia pozycji Bidena, która ze względu na sytuację wewnętrzną może się okazać raczej słaba. Wymagałoby to wsparcia ze strony Europy. Druga dotyczy ruchów protestu i partii populistycznych i ich działań w warunkach pandemii.

Czy po ostatnich wydarzeniach rola przewodnia Ameryki w świecie zachodnim doznała trwałego uszczerbku?

Na pewno nie doszło do wzmocnienia roli USA jako lidera Zachodu. Nie chodzi wyłącznie o ostatnie wydarzenia i Trumpa. Już od dłuższego czasu widoczne są niedostatki amerykańskiego systemu politycznego: monetyzacja życia partyjnego, koncentracja uwagi na osobach kosztem meritum, dążenie do inscenizacji w mediach klasycznych i cyfrowych, poszukiwanie skandali zamiast rzeczowej dyskusji itp. Trump to produkt tych procesów.

Rosja czy Chiny mogą wykorzystać turbulencje w USA?

Niewątpliwie spróbują, bo bałagan wewnętrzny jest zawsze szansą dla konkurencji na arenie międzynarodowej. Czy to się uda, zależy od tego, czy elity amerykańskie będą w stanie szybko zareagować i doprowadzić do uporządkowanego przekazania władzy. Możliwe są dalsze perturbacje oraz destruktywne działania Trumpa w przyszłości wraz ze skutkami kryzysu wywołanego pandemią. Zarządzanie konfliktem we własnym kraju sprawi, że administracja Bidena skoncentruje się na polityce wewnętrznej, co ograniczy jej działania na arenie międzynarodowej.

Czytaj więcej:

Komentarze Jerzego Haszczyńskiego i Michała Szułdrzyńskiego

Korespondencja z USA Aleksandry Słabisz

Polska woli się nie wychylać

Analiza Jacka Nizinkiewicza

Teorie w szturm zamienione

Pentagon szykował się na najgorsze

Czy jedynie Trump jest odpowiedzialny za obecną sytuację?

Odegrał niewątpliwie niechlubną rolę w bezpośrednim kontekście zamieszek oraz poprzez wcześniejsze działania. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że rozruchy z inicjatywy ruchu Black Lives Matter, które miały miejsce latem ubiegłego roku, spotkały się z pobłażliwym traktowaniem przez część sił politycznych oraz mediów. Doszło w ich trakcie do wandalizmu. Świadczy to o tym, że w USA funkcjonują silne radykalne subkultury, skłonne do używania przemocy.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999