Za łóżko w Szpitalu Narodowym wcale nie płacą więcej - rozmowa z dr. Arturem Zaczyńskim

Podliczającym dziś koszty działania Szpitala Narodowego zalecałbym policzyć koszty kadry oraz dokładnie zapoznać się ze strategią walki z pandemią opublikowaną na stronach Ministerstwa Zdrowia – mówi dr Artur Zaczyński, dyrektor Szpitala Narodowego.

Aktualizacja: 08.12.2020 07:49 Publikacja: 08.12.2020 07:16

Za łóżko w Szpitalu Narodowym wcale nie płacą więcej - rozmowa z dr. Arturem Zaczyńskim

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Posłowie KO zwracali uwagę na konflikt interesów przy szacowaniu kosztów funkcjonowania szpitala tymczasowego. AOTMiT miało konsultować go z kierownictwem MSWiA, czyli m.in. z Panem, jednocześnie beneficjentem.

Dr Artur Zaczyński, neurochirurg, wicedyrektor ds. medycznych Szpitala MSWiA, dyrektor Szpitala Narodowego: Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zawsze konsultuje wycenę rachunek kosztów świadczeń ze szpitalami. Jest to założenie do wyceny świadczeń, a nie sama wycena. Ona jest po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia. Koszty funkcjonowania każdego szpitala są inne, a ponieważ CSK MSWiA w Warszawie jest pierwszym działającym szpitalem dysponującym szpitalem tymczasowym, dane kosztowe dotychczasowej działalności wysłaliśmy do odpowiednich instytucji, bo tylko tak możliwe jest prawidłowe zaplanowanie finansowania. Przekazaliśmy dane ile realnie kosztuje nas leczenie, zaopatrzenie, logistyka, etc. Taryfikacja to proces ciągły. Niedługo będziemy podsumowywać koszty pierwszego etapu działania szpitala i wyślemy je do AOTMiT. A kiedy zaczną funkcjonować kolejne szpitale tymczasowe, zrobią to samo. Dokładną analizę poniesionych kosztów przeanalizujemy również z płatnikiem publicznym, aby nie było niepotrzebnych oskarżeń i niedomówień.

Czytaj też: Szpital widmo na Stadionie Narodowym? KO żąda wyjaśnień

Media zarzucają Panu osobisty konflikt interesów jako członkowi rady przy AOTMiT.

Jestem członkiem Rady Przejrzystości, która zajmuje się oceną nowoczesnych, wprowadzanych do Polski technologii medycznych i leków pod kątem ich działania u pacjentów i opłacalności dla budżetu NFZ. Konflikt zachodziłby, gdybym był członkiem drugiego ciała doradczego AOTMiT – Rady ds. Taryfikacji.

Taryfikacja, czyli wycena łóżka w szpitalu tymczasowym różni się znacznie od wyceny dla zwykłego szpitala. Za gotowość do przyjęcia pacjenta tymczasowy dostaje 822 zł za łóżko, a zwykły tylko 100 zł. Skąd ta dysproporcja?

Szpital tymczasowy w rzeczywistości dostaje za to łóżko o wiele mniej niż szpital zwykły, który dostaje z NFZ 1/12 ryczałtu na cały rok. Załóżmy, że szpital ma 200 łóżek i 75 mln zł rocznego ryczałtu. Z samego ryczałtu wychodzi 1,1 tys. zł za łóżko, plus 100 zł za gotowość to 1,2 tys. zł. Jeśli przyjmie pacjenta z saturacją powyżej 95 proc., dostaje dodatek w wysokości 300 zł, a poniżej 95 proc. – 600 zł. Łatwo więc policzyć, że łóżko covidowe w szpitalu zwykłym to 1,4 tys. zł albo 1,6 tys. zł za osobodzień.

Nie wszystkie szpitale mają tak wysoki ryczałt, a mimo to zajmują się pacjentami w stanie ciężkim i narzekają, że nowy, wspaniały Szpital Narodowy nie chce ich przyjąć.

Zasady działania szpitali tymczasowych zostały opisane w ministerialnej strategii „Jesień". Napisano w niej wyraźnie, że w pierwszej fazie działania szpitali tymczasowych przyjmują one lżejsze przypadki tak, by szpitale pełnoprofilowe, dysponujące sprzętem i infrastrukturą do prowadzenia pacjentów w stanie ciężkim, mogły przyjąć jak najwięcej osób potrzebujących specjalistycznej pomocy – mających choroby współistniejące, wymagających operacji, etc. Tymczasem placówki z całej Polski na początku chciały nam przekazać albo osoby w stanie ciężkim, albo takie, które z powodzeniem mogły być leczone w domu czy w izolatorium. Jedna z placówek chciała przysłać nam kilkudziesięciu zakażonych Covid-19 pacjentów psychiatrycznych, którzy nie wymagali hospitalizacji. My to rozumiemy – placówki i lekarze dopiero się tego systemu uczą.

Minęło już sporo czasu, a na Narodowym wciąż są miejsca.

I tego nie rozumiemy. Uważam, że gdyby placówki choćby z Mazowsza przekazały nam lżejszych pacjentów, zrobiłoby się miejsce chociażby dla osób niezakażonych, zapisanych na operacje planowe. Wydaje się jednak, że nieskomplikowani pacjenci covidowi nie są dla zwykłych placówek problemem, szczególnie ci w stanie stabilnym, którzy mogliby zostać przekazani do nas. Pozwalają oni jednak na zapełnienie oddziałów i pełne rozliczenie z NFZ. Jednostką, która przekazuje najwięcej takich pacjentów, jest Szpital MSWiA, którego jesteśmy częścią.

W Szpitalu Narodowym przygotowano miejsca OIOMowe dla większej liczby osób, które miałyby leżeć na nieużywanych dziś łóżkach polowych.

To strefa, która zostanie włączona w IV fazie działania, kiedy w Polsce będziemy mieć drugą Lombardię i naprawdę nie będzie gdzie kłaść osób w stanie ciężkim. Nikt nie chciałby, żeby do tego doszło i naprawdę lepiej być leczonym w warunkach szpitalnych. Krytycy działania szpitali tymczasowych nie rozumieją ich przeznaczenia. Krytykują, że tyle wydajemy na szpital, który nie działa. Powiem tak: na armię też wydajemy ogromne pieniądze, choć nie ma wojny i można powiedzieć, że żołnierze „się nudzą". Ale jak ta wojna wybuchnie, będziemy mieli jak się bronić. Równie dobrze można wyobrazić sobie falę krytyki, gdyby szpitale tymczasowe nie powstały, wtedy argumenty byłyby całkowicie odmienne.

Tyle że budżet ochrony zdrowia od dawna się nie dopina, a rząd, zamiast dofinansować działające już szpitale, pompuje pieniądze w tymczasowe.

Memy o Szpitalu Narodowy oglądam z ciekawością. Ostatni mówi, że dostajemy 90 mln zł za 40 pacjentów. To liczby z kosmosu. Póki co od NFZ nie dostaliśmy jeszcze ani złotówki. Poprosiliśmy ekspertów z dziedziny finansów i ekonomii o przygotowanie ekspertyzy, która pozwoli określić rzeczywiste koszty funkcjonowania szpitala. Poza tym nikt nie płaci nam za puste łóżka, a za łóżka z personelem, którego wynagrodzenia stanowią 80 proc. kosztów. Szpital tymczasowy można przyrównać do lotniskowca, okrętu przewożącego do 50 myśliwców, na których pracuje 100 pilotów, ale przy ich obsłudze zatrudnionych jest tysiąc osób. Gdyby nie było tych pilotów, lotniskowiec nadawałby się do przewozu buraków. Tak samo jest ze szpitalem - gdyby nie kadra, można by tam zrobić powierzchnie magazynowe – sklep budowlany. Podliczającym dziś koszty działania Szpitala Narodowego zalecałbym policzyć koszty kadry – lekarzy, pielęgniarek czy ratowników medycznych, których tu zatrudniamy oraz dokładnie zapoznać się ze strategią walki z pandemią opublikowaną na stronach Ministerstwa Zdrowia.

Posłowie KO zwracali uwagę na konflikt interesów przy szacowaniu kosztów funkcjonowania szpitala tymczasowego. AOTMiT miało konsultować go z kierownictwem MSWiA, czyli m.in. z Panem, jednocześnie beneficjentem.

Dr Artur Zaczyński, neurochirurg, wicedyrektor ds. medycznych Szpitala MSWiA, dyrektor Szpitala Narodowego: Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zawsze konsultuje wycenę rachunek kosztów świadczeń ze szpitalami. Jest to założenie do wyceny świadczeń, a nie sama wycena. Ona jest po stronie Narodowego Funduszu Zdrowia. Koszty funkcjonowania każdego szpitala są inne, a ponieważ CSK MSWiA w Warszawie jest pierwszym działającym szpitalem dysponującym szpitalem tymczasowym, dane kosztowe dotychczasowej działalności wysłaliśmy do odpowiednich instytucji, bo tylko tak możliwe jest prawidłowe zaplanowanie finansowania. Przekazaliśmy dane ile realnie kosztuje nas leczenie, zaopatrzenie, logistyka, etc. Taryfikacja to proces ciągły. Niedługo będziemy podsumowywać koszty pierwszego etapu działania szpitala i wyślemy je do AOTMiT. A kiedy zaczną funkcjonować kolejne szpitale tymczasowe, zrobią to samo. Dokładną analizę poniesionych kosztów przeanalizujemy również z płatnikiem publicznym, aby nie było niepotrzebnych oskarżeń i niedomówień.

Pozostało 82% artykułu
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Rząd zmniejsza liczbę więźniów. Będzie 20 tys. wakatów w celach