Reakcje na ten dokument też są zresztą przewidywalne. Lewica (także ta religijna) jest zachwycona otwartością, lewicowością, potępieniem nacjonalizmów, mocnym wezwaniem do solidarności z migrantami czy do ekologicznego nawrócenia. Prawica – w tym część radykalnych tradycjonalistów czy konserwatystów kościelnych – po raz kolejny potępia papieża za odstępstwo, odejście od nauczania poprzedników i tworzenie nowego Kościoła. Ani pierwsza, ani druga interpretacja nie jest przy tym prawdziwa. Z perspektywy współczesnej lewicy – co jest skrzętnie pomijane – warto doczytać fragmenty, w których papież potępia kulturowy kolonializm, który próbuje narzucać lokalnym kulturom wartości jej obce, a także zdecydowanie uznaje aborcje czy eutanazje za przejaw odrzucenia fundamentalnej wartości życia.
Ale i radykalna, antypapieska (coraz częściej można tak powiedzieć) prawica nie ma racji w swoich pohukiwaniach na ten dokument. Nie jest on bowiem zerwaniem z dotychczasowym nauczaniem papieskim, choć sam rozkład cytatów może to sugerować. Jak szybko policzono, na 288 przypisów (w niektórych z nich jest kilka odnośników) Jan Paweł II cytowany jest 14 razy, Benedykt XVI – 15, a Paweł VI – 6 razy. Pozostałe cytaty pochodzą od Franciszka lub z dokumentów przez niego sygnowanych. I nie piszę tego ze złośliwości, ale z żalu. Gdyby zdecydowano się na inną strategię pisania tego dokumentu, to można by naprawdę pokazać ciągłość społecznego nauczania Kościoła, dodać głębi teologicznej niektórych z rozważań i wreszcie lepiej zakorzenić je w tradycji. Franciszek, posługując się odmiennym językiem czy spoglądając na rzeczywistość z perspektywy latynoskiej, jednocześnie kontynuuje liczne wątki wcześniejszego nauczania.
Tak jest zarówno w przypadku mocnego nacisku na kwestie społeczne czy społeczną funkcję własności, o których szeroko pisali jego poprzednicy. Jeśli uważniej wczytać się w encykliki społeczne św. Jana Pawła II, to dostrzec w nich można wszystkie elementy obecnego potępienia ślepego neoliberalizmu czy przesadnej wiary w wolny rynek. W tej sprawie niewątpliwie mają na to wpływ także osobiste doświadczenia Franciszka, Kościół idzie tą samą drogą.
Nie inaczej jest z kwestią wojny sprawiedliwej, którą Franciszek odrzuca. Św. Jan Paweł II wprawdzie stosował tę kategorię, ale jedynie w teorii, w praktyce bowiem trudno znaleźć wojnę, którą papież z Polski by usprawiedliwiał. I w tej sprawie Franciszek, choć niewątpliwie radykalizuje ten element nauczania Kościoła (nie rozstrzygam tu, czy słusznie), kontynuuje rozwój jego doktryny moralnej. Wątki ekologiczne, które uchodzą za znak rozpoznawczy tego pontyfikatu, także są obecne już w „Centessimus annus" św. Jana Pawła II, a Benedykt XVI był w wielu kwestiach nawet bardziej „zielonym papieżem" niż Franciszek.
O tym wszystkim warto pamiętać, gdy czyta się „Fratelli tutti", gdy się je krytykuje albo podziwia za zerwanie ciągłości, którego w istocie nie ma. Żal, że tak to wygląda, ale rozumiem, że taka jest strategia komunikacyjna i styl pracy obecnego papieża. Szkoda jednak, bo traci na tym siła argumentacyjna, a także spójność teologiczna encykliki.